Było ich 316, ponad 100 zginęło od kul niemieckich, sowieckich lub z rąk peerelowskiej bezpieki. Cichociemni – symbole bojowej sprawności i oddania ojczyźnie. Ten rok ma być im poświęcony.
Sejmowa uchwała o uczczeniu pamięci cichociemnych związana jest z tym, że 15 lutego minie 75. rocznica pierwszego ich zrzutu do kraju. Nad rejon zrzutu nadleciał bombowiec Armstrong Whit- worth Whitley. Miał problemy z paliwem, były fatalne warunki atmosferyczne, na dodatek nawigator popełnił błąd. Nie znajdowali się nad Generalną Gubernią, jak sądzili, ale w rejonie Dębowca na Śląsku Cieszyńskim, czyli nad terenem włączonym do III Rzeszy. Ryzyko było więc ogromne. Jednak dzięki pomocy mieszkańców całej trójce: mjr. Stanisławowi Krzymowskiemu, rtm. Józefowi Zabielskiemu oraz cywilnemu kurierowi Czesławowi Raczkowskiemu udało się szczęśliwie dotrzeć do Warszawy. Byli pierwszymi cichociemnymi, którzy przylecieli z Anglii do kraju. Ich historia zaczęła się rok wcześniej. Nie byli zwykłymi żołnierzami, nie mieli mundurów ani sztandaru, nie służyli w tej samej jednostce. Tylko nieliczni znali ich prawdziwą tożsamość oraz cel ich misji. W kraju nazywano ich ptaszkami, gdyż niespodziewanie spadali z nieba i szybko znikali, zmierzając do tylko sobie znanego celu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski