Manifest nowego otwarcia

Orędzie odchodzi od tradycji przyjętego stylu stosowanego w listach pasterskich, nabiera nowych cech i staje się manifestem gotowości życia w ewangelicznym klimacie przebaczenia i pojednania.

Z okazji tak ważnych wydarzeń w historii Kościoła jak Sobór Watykański II oraz rocznica chrztu Polski biskupi polscy potraktowali list do biskupów niemieckich jako formę zaproszenia, jedną z wielu, skierowaną do episkopatów świata. Miała to być w pewnym sensie standardowa wymiana korespondencji między episkopatami, wzorowana na praktyce wypracowanej przez Kościoły chrześcijańskie od czasów starożytnych. Zaproszenie wysłano do 56 episkopatów świata. Jedno z zaproszeń było szczególnie ważne, gdyż skierowane było do najbliższego sąsiada. Zawarto w nim omówienie wszystkich – często drażliwych i bolesnych – wydarzeń z minionej, dalekiej i bliskiej przeszłości, niezabliźnionych ran i perspektywy ich rozwiązania na płaszczyźnie kościelnej. Potrzeba nowego otwarcia Od zakończenia wojny minęło 20 lat, a sobór podkreślający na wielu płaszczyznach potrzebę dialogu okazał się bardzo sprzyjającą sposobnością do jakiegoś spektakularnego „nowego otwarcia” w stosunkach między Polską a Niemcami.

Okupacja wniosła do (i tak tradycyjnie złych) stosunków między sąsiadami bagaż straszliwych zbrodni na narodzie polskim. A jeśli tak, to kto i dlaczego powinien zrobić pierwszy krok ku pojednaniu? Kto powinien przeprosić i za co? Niemcy czy Polacy? Państwo czy Kościół? Politycy formułują umowy, piszą traktaty pokojowe, a chrześcijanie myślą kategoriami religijnymi, starają się interpretować rzeczywistość, w której przychodzi żyć w świetle Ewangelii, i mają w swoim słownictwie oraz praktyce duszpasterskiej odpowiednie do tego pojęcie – pojednanie. Czy więc proces pojednania należy zostawić politykom? Biskupi polscy byli świadomi, że mówiąc o przebaczeniu i pojednaniu w duchu Ewangelii między narodami doświadczanymi przez wielowiekowe konflikty, a ostatnio przez straszliwą w skutkach II wojnę światową, wchodzą na teren polityki, który w nowożytnej Europie zastrzegło sobie państwo i jego funkcjonariusze. Autorzy listu byli świadomi, że poruszają się po zastrzeżonych przez państwo obszarach, i dlatego w kluczowych dla politycznej treści listu fragmentach mówią bardzo ostrożnie.

W orędziu polskich biskupów nie określono na przykład precyzyjnie, kto był agresorem: państwo czy naród, a może państwo wraz z jego narodem i instytucjami, które do niego należą? W latach powojennych przez Niemcy przetoczyła się dyskusja o przyczynach i okolicznościach wybuchu wojny oraz jej inicjatorach, a w konsekwencji także o sprawcach zbrodni na narodzie polskim. Odrzucono winę kolektywną, każdy powinien odpowiadać za własne grzechy; trudno mówić o współsprawstwie całego narodu niemieckiego. Tylko ci Niemcy, którym udowodniono zbrodnie, winni stanąć przed sądami. Dlatego, jak zauważają niektórzy teologowie, episkopat niemiecki nie bardzo rozumiał, dlaczego i za jakie winy miałby przepraszać. A może pierwszy powinien wyjść do pojednania z wyciągniętą ręką Kościół w Polsce?

To on wszedł jako gospodarz do parafii po wysiedlonych przymusowo niemieckich katolikach z Ziem Północnych i Zachodnich. Niemców nie interesował problem utraty jednej trzeciej terytorium i wypędzenia Polaków z ziem wschodnich Rzeczypospolitej. Bulwersowało ich natomiast szybkie i bezdyskusyjne utworzenie przez kard. Augusta Hlonda na Ziemiach Północnych i Zachodnich administracji apostolskich o jednoznacznie polskim charakterze. Przebaczyć nie oznacza zapomnieć Listy pasterskie zwykle pisze się na takim stopniu ogólności, że czasami nie bardzo wiadomo, w którym roku je napisano. W orędziu nakreślono szeroką panoramę stosunków polsko-niemieckich, podkreślając dobre, ale i złe aspekty tego sąsiedztwa. Orędzie jest pisane językiem konkretnym, ale jednak naznaczonym piętnem pochodzenia.

List biskupów polskich do niemieckich z 18 listopada 1965 r. w wersji niemieckiej otrzymał bardzo uroczysty charakter i został określony jako „Orędzie”, natomiast biskupi niemieccy swoją odpowiedź nazwali „Grusswort. .. und Antwort”, czyli „Pozdrowienie i odpowiedź”). Różnica niewielka, ale jednak znacząca. Zastosowany gatunek literacki określa bowiem także charakter tego pisma. Orędzie polskich biskupów zawiera w sobie tę żarliwość, która wynika z ducha dialogu, jakim naznaczony był Sobór Watykański II, a jednocześnie, jak się często podkreśla, odzwierciedla słowiańską otwartość, zwaną niekiedy „świętą naiwnością”. Natomiast język biskupów niemieckich użyty w „Odpowiedzi” ma w sobie znamienną dla kultury niemieckiej powściągliwość, która jest cechą bardziej dyplomatów niż mężów Kościoła.

Biskupi polscy odwoływali się w liście do wspólnoty wiary, kultury, historii, systemu wartości i języka, dzięki któremu można omawiać w sposób zrozumiały dla obydwu stron nawet najtrudniejsze sprawy. Najważniejszą platformą porozumienia, jak podkreślali, była duszpasterska odpowiedzialność za powierzone jej pieczy narody. Orędzie odchodzi od tradycji przyjętego stylu stosowanego w listach pasterskich, nabiera nowych cech i staje się manifestem gotowości życia w ewangelicznym klimacie przebaczenia i pojednania. Dobitnie w nim podkreślano, że słowa o przeproszeniu zawarte w orędziu mają czysto ewangeliczny, chrześcijański charakter i nie oznaczają bynajmniej, że biskupi chcą zapomnieć o wszystkich krzywdach doznanych przez naród polski od Niemców.

Z założenia sygnatariuszy orędzie miało być deklaracją pokoju i pojednania między narodami na płaszczyźnie wspólnych wartości, jakie niesie w sobie chrześcijaństwo, a stało się manifestem politycznym, które skwapliwie wykorzystali politycy, zarówno polscy, jak i niemieccy. Jednym dokumentem zastąpiono długotrwałe, mozolne, często „papierowe” w treści i formie, rozmowy pokojowe. •

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Jerzy Myszor, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach