„Newsweek” publikując zapis spotkania przyszłego lidera PO z aktywem, wysyła komunikat do swoich czytelników: jeszcze Platforma nie zginęła.
04.01.2016 11:03 GOSC.PL
Tomasz Lis jest zbyt długo klakierem Platformy Obywatelskiej i hejterem Prawa i Sprawiedliwości, by uznać, że opublikował na łamach „Newsweeka” artykuł o zamkniętym spotkaniu działaczy stołecznej PO z Grzegorzem Schetyną bez partyjno-politycznego celu. Także starannie zmontowane piętnastominutowe nagranie, umieszczone na stronie gazety, świadczy o tym, że materiał był przygotowany nie po to, by kogoś poinformować o jego przebiegu. Interpretacji może być wiele, pewnie każda równie uprawniona. Wydaje mi się jednak, że chodzi o wsparcie Grzegorza Schetyny przy odbudowaniu silnej pozycji PO.
Jaki jest target tygodnika kierowanego przez Lisa? To przede wszystkim zoologiczni przeciwnicy PiS, którym w kupowaniu tego czasopisma nie przeszkadza najbardziej chamska okładka i największa manipulacja. Ci ludzie nie wychodzili na ulice, gdy swobody obywatelskie ograniczała poprzednia ekipa, no chyba że przeciwko ACTA, z obawy przed tym, że nie będą mogli już ściągać z internetu muzyki i filmów. „Obrońcy demokracji” obudzili się w nich dopiero teraz. I są też ludzie bardziej rozgarnięci, którzy z jakichś przyczyn regularnie kupują i czytają ten tygodnik. Jednak jego treść powoduje, że bez trudu można wyobrazić sobie, na kim opiera się jego sprzedaż.
Ten odbiorca przez lata głosował przede wszystkim na PO, której największą zaletą było to, że nie jest PiS-em i że ten PiS trzyma z dala od władzy. Także przy okazji ostatniej kampanii wyborczej główny przekaz tej partii brzmiał: głosujcie na nas, bo my ocalimy Polskę od rządów partii Jarosława Kaczyńskiego. Problem w tym, że Platforma wybory sromotnie przegrała – a wypłukana przez ciepłą wodę z kranu z wszelkiej ideowej treści, straciła jakiekolwiek oblicze. Poparcie w sondażach leci na łeb, na szyję, a główne miejsce w opozycji zajmuje Nowoczesna, której lider Ryszard Petru wydaje się zdecydowanie bardziej świeży od rozleniwionych władzą działaczy PO. A co więcej, w trakcie jej rządów nie żyrował jako ekspert ekonomiczny wszystkich jej działań (vide OFE czy dociskanie śruby podatnikom), na które „trzeba było" przymknąć oko, by „PiS nie doszedł do władzy”. Platforma ma jeszcze spore wpływy w samorządach, ale jak tak dalej pójdzie, przestanie być komukolwiek potrzebna.
I w tym momencie pojawia się artykuł o spotkaniu Schetyny z partyjnym aktywem. Z punktu widzenia czytelnika „Newsweeka” wypada on w nim całkiem nieźle. Jawi się jako sprawny lider, potrafiący wyciągnąć wnioski z porażki. Krytykujący swoich poprzedników, ale także bezwzględny dla PiS (vide użalanie się nad tym, że Zbigniew Ziobro nie stanął przed Trybunałem Stanu). Kajający się za to, że Platforma utraciła związek z małym i średnim biznesem. I zapowiadający ostrą walkę z PiS, także za pomocą masowych manifestacji.
Znamienne jest także wspomnienie o konieczności wzmocnienia „konserwatywnej kotwicy”, jak ją nazywa sam Schetyna. Nie ma to jednak związku z jakąkolwiek ideą, co więcej: wywody polityka są obliczone jedynie na efekt marketingowy. Zapowiada on, że Platforma będzie broniła swojego programu in vitro przed likwidacją – ale tylko dlatego, że to był „jej program”. Płynąca z konieczności na lewo, bo „w Sejmie nie ma lewicy”, będzie musiała nawiązać kontakty z częścią episkopatu, kojarzoną z „Kościołem łagiewnickim”, który był wręcz „systemowo przeciw Platformie”. Schetyna najwyraźniej nie rozumie, że nawet wcześniej najbardziej przychylni PO biskupi mogli przestać ją popierać ze względów pryncypialnych. Ale nie to jest najważniejsze: ważne jest, by proplatformerscy antyklerykałowie zrozumieli, że wszelkie gesty pojednawcze wobec Kościoła to tylko taki „myk”, po to, by utrzymać partię w przynoszącym dużo głosów centrum.
W artykule – a przede wszystkim na stronie internetowej tygodnika – pojawiają się też fragmenty peanów działaczy PO na cześć Schetyny. Cały materiał ma więc, moim zdaniem, być komunikatem skierowanym do dotychczasowych wyborców tej partii: jeszcze Platforma nie zginęła. Nie przerzucajcie swoich głosów na Nowoczesną ani na inne ugrupowania, bo właśnie do władzy dochodzi „rezerwa strategiczna”, która podniesie ją z popiołów. Być w opozycji jest trudno, ale musimy wytrzymać.
Dlaczego Tomasz Lis promuje Schetynę, a wraz z nim całą Platformę? Być może naczelny „Newsweeka” nie chce (jeszcze?) przerzucać w pełni poparcia na Nowoczesną, bo wie, że PO, jako największa partia opozycyjna, ma mimo wszystko największe pole manewru. Integralnie neoliberalna Nowoczesna nie otworzy się na elektorat konserwatywny, a PO może faktycznie wzmocnić „prawą nogę”, wyborcy mają krótką pamięć. Ostatecznie, czego się nie robi, by odsunąć PiS od władzy.
Stefan Sękowski