Czy uda się wznowić proces beatyfikacyjny biskupa skazanego w Moskwie na karę śmierci?
Dzisiaj w Petersburgu zaczyna się międzynarodowa konferencja poświęcona życiu i działalności abpa Jana Cieplaka, połączona z odsłonięciem upamiętniającej go tablicy w kościele pw. św. Stanisława. Ma przypomnieć postać heroicznego kapłana oraz stanowić impuls do wznowienia jego procesu beatyfikacyjnego. Biografia abpa Cieplaka wpisana jest w dzieje Kościoła katolickiego w Rosji, który choć w czasie prześladowań komunistycznych złożył ogromną ofiarę zarówno spośród swoich kapłanów, jak i wiernych, do dzisiaj nie doczekał się wyniesienia ich na ołtarze.
Deportacja abpa Roppa
Bolszewicki pucz w listopadzie 1917 r. miał także ogromne znaczenie dla relacji ze wszystkimi Kościołami i wspólnotami religijnymi. Ogłoszony już 23 stycznia 1918 r. dekret Rady Komisarzy Ludowych o rozdziale Cerkwi od państwa i szkoły od Cerkwi zapowiadał nie tylko czas wrogiej separacji, ale także bezprawia i totalnej dominacji władzy nad wszystkim sferami życia duchowego. Został potwierdzony przez 13 art. Konstytucji RFSRR, uchwalonej w lipcu 1918 r. Wspólnoty religijne pozbawione zostały osobowości prawnej, zakazano nauczania religii w szkołach i znacjonalizowano własność kościelną.
W tym czasie Kościół katolicki na terenie Rosji liczył ponad milion wyznawców, skupionych przede wszystkim w metropolii mohylewskiej ze stolicą w Piotrogrodzie, obejmującej tereny Rosji europejskiej i wschodniej Białorusi. W jej skład wchodziły: archidiecezja mohylewska oraz diecezja wileńska, żmudzka, łucka i żytomierska, tyraspolska oraz administracje mińska i kamieniecka. Na czele tej największej administracji kościelnej na świecie stał wówczas abp Edward von Ropp, Niemiec pochodzący z Łotwy, duszpasterz z bogatym doświadczeniem pracy w różnych miejscach carskiej Rosji.
W 1918 r. bolszewickie dekrety przesądziły o nacjonalizacji własności kościelnej. Nawet budynki kościelne mogły być jedynie użytkowane przez „komitety parafialne”, po podpisaniu stosownej umowy z władzami. Przeciwko temu zaprotestował abp Ropp. Nie chciał, aby partnerem władzy były jedynie poszczególne komitety parafialne, dlatego utworzył z nich Komitet Centralny parafii rzymskokatolickich w Piotrogrodzie. Zostało to jednak potraktowane jako złamanie prawa i abp Ropp został aresztowany w kwietniu 1919 r. Masowe protesty katolików w Piotrogrodzie oraz interwencja Stolicy Apostolskiej doprowadziła do jego uwolnienia. W listopadzie 1919 r. został deportowany do Polski. Jego następcą został abp Jan Cieplak, od 1908 r. biskup pomocniczy archidiecezji mohylewskiej.
Pochodził z okolic Będzina, ale studia teologiczne ukończył w Akademii Duchownej w Sankt-Petersburgu i tam w 1881 przyjął święcenia kapłańskie. Los abpa Roppa mógł być dla niego przestrogą.
Proces moskiewski
Do otwartej jego konfrontacji z bolszewikami doszło w styczniu 1922 r., kiedy Rada Komisarzy Ludowych wydała dekret o konfiskacie naczyń liturgicznych we wszystkich świątyniach chrześcijańskich. Uzasadniono to koniecznością zebrania środków na pomoc dla głodujących na Powołżu. Faktycznie chodziło o pretekst do uderzenia w świątynie, gdyż prawosławni i katolicy deklarowali, że dobrowolnie zbiorą potrzebne środki na rzecz potrzebujących. Otwarcie przeciwko temu prawu przeciwstawili się katolicy w Piotrogrodzie. Miasto na mapie Kościoła katolickiego w Rosji zajmowało wyjątkowe miejsce. Nie tylko dlatego, że było siedzibą metropolity mohylewskiego, zwierzchnika wszystkich katolików w Rosji. W tym czasie mieszkało tam kilkadziesiąt tysięcy Polaków, zahartowanych w walce o swe prawa w czasach carskich. Centrum życia religijnego i narodowego stanowiła parafia pw. św. Katarzyny, położona przy Newskim Prospekcie. Kierował nią ks. prałat Konstanty Budkiewicz, prawdziwy lider życia duchowego na tym terenie. Abp Jan Cieplak, za radą ks. Budkiewicza, który był jego wikariuszem generalnym, nakazał duchowieństwu zbojkotowanie prawa o przymusowej konfiskacie naczyń liturgicznych. Nie zgodził się także na podpisywanie umów o dzierżawie świątyń przez parafię. Ten spór nie dotyczył tylko umowy, jakiej domagały się władze.
Andrzej Grajewski