Papież Franciszek zapewnił amerykańskich biskupów, że wspiera ich na drodze leczenia ran w rezultacie skandalu pedofilii. Podczas spotkania w środę w katedrze w Waszyngtonie mówił o wysiłkach episkopatu USA zmierzających do odzyskania autorytetu i zaufania.
W przemówieniu do około 400 amerykańskich biskupów Franciszek powiedział: "Wiedzcie, że papież wam towarzyszy i was wspiera, kładzie wam swoją rękę, już starą i pomarszczoną, ale dzięki Bogu wciąż zdolną pomagać i zachęcać".
Następnie odniósł się wyraźnie do zmagań Kościoła w USA w związku ze skandalem pedofilii w jego szeregach.
"Jestem świadom odwagi, z jaką podeszliście do mrocznych momentów waszej drogi kościelnej, bez strachu przed autokrytyką, kosztem upokorzeń i wyrzeczeń" - powiedział.
"Nie obawialiście się - dodał - obnażyć się, by odzyskać autorytet i zaufanie, wymagane od kapłanów Chrystusa, jak pragnie tego dusza waszego ludu".
"Wiem - stwierdził papież, nawiązując dalej do skandalu - jak ciąży wam rana ostatnich lat, a ja towarzyszyłem wam w waszym wielkodusznym zaangażowaniu, by wyleczyć ofiary - świadom tego, że w leczeniu i my sami się leczymy - oraz w dalszych działaniach, by takie przestępstwa nigdy więcej się nie powtórzyły".
Mówiąc o zadaniach duszpasterskich, Franciszek wyjaśnił, że nie zamierza nakreślać programu dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych i nakreślać dla niego strategii.
"Nie przyjechałem, by was osądzać lub udzielać wam lekcji" - zapewnił. Wyjaśniał natomiast biskupom, że posługa nie może polegać na nauczaniu "złożonej doktryny", ale na radosnym głoszeniu Chrystusa.
Prosił: "niech wierni słyszą od was zawsze słowa uznania dla umiejętności budowy w wolności i sprawiedliwości dobrobytu, w którą obfituje ta ziemia".
Apelował, by "nie paść samych siebie, ale umieć zrobić krok wstecz, uniżyć się", unikać pokusy narcyzmu, który "oślepia pasterza, czyni jego głos nierozpoznawalnym, a jego gest jałowym".
Jako metodę pracy duszpasterskiej wskazał "dialog". "Niezmordowanie będę zachęcać was do prowadzenia dialogu bez lęku" - oświadczył Franciszek.
Wyraził przekonanie, że przyszłość wolności i godności społeczeństw zależy od odpowiedzi na stojące przed nimi wyzwania.
Papież mówił: "Niewinne ofiary aborcji, dzieci umierające z głodu i pod bombami, imigranci tonący w poszukiwaniu jutra, starsi ludzie i chorzy, o których chce się zapomnieć, ofiary terroryzmu, wojen, przemocy i handlu narkotykami, środowisko zdewastowane przez opartą na grabieży relację człowieka z naturą; w tym wszystkim stawką jest dar Boży, którego jesteśmy szlachetnymi zarządcami, a nie panami".
Podziękował amerykańskiemu Kościołowi za "wielkoduszność i solidarność" wobec Stolicy Apostolskiej, a także za zaangażowanie na rzecz życia i rodziny.
"Śledzę z uwagą ogromny wysiłek zmierzający do przyjęcia i integracji imigrantów, którzy wciąż patrzą na Amerykę spojrzeniem pielgrzymów, przybywających w poszukiwaniu obiecujących źródeł wolności i dobrobytu" - mówił papież.
Wyraził uznanie dla działań podejmowanych, jak dodał, "od zawsze" przez Kościół USA na rzecz imigrantów i obrony ich praw.
"Również dzisiaj żadna amerykańska instytucja nie czyni więcej dla imigrantów niż wasze wspólnoty chrześcijańskie" - podkreślił Franciszek.
"Teraz macie wielką falę imigracji z Ameryki Łacińskiej, która ogarnia wiele waszych diecezji. Nie tylko jako biskup Rzymu, ale także jako pasterz przybyły z południa czuję potrzebę, by wam za to podziękować i was zachęcać" - powiedział.
"Przyjmujcie ich bez lęku" - zaapelował. "Jestem pewien, że po raz kolejny ludzie ci wzbogacą Amerykę i jej Kościół" - dodał.
Swe wystąpienie papież rozpoczął od skierowania specjalnych pozdrowień dla wspólnoty żydowskiej z okazji obchodzonego w środę święta Jom Kippur.