Wskazania dotyczące przyjmowania Komunii św. przez polityków, którzy doprowadzili do uchwalenia ustawy o in vitro, odwołują się do ich sumienia i dobrej woli. Katolik powinien je przyjąć w duchu posłuszeństwa Kościołowi.
Nie brakuje ludzi, którzy uważają, że są katolikami, ale to, co znaczy bycie katolikiem, chcą definiować sami. I są oburzeni, kiedy Kościół stawia im wymagania. Nauczanie biskupów przyjmują ze złością. W kancelarii parafialnej mają pretensje, że proboszcz pyta ich, czy wierzą i jak się prowadzą. Sakramenty uznają za rodzinne obrzędy, do których mają prawo, jeśli wyrażą ochotę ich przyjęcia i uiszczą opłatę. O tym, że sakramenty zakładają wiarę popartą konkretnymi wyborami życiowymi, nie chcą słyszeć. Tymczasem Kościół jest wspólnotą wiary, określonej przez Biblię, Tradycję i Magisterium Kościoła, a nie tworzoną sobie przez każdego według swego widzimisię. Szczególny problem stanowią osoby publiczne, np. politycy, którzy z jednej strony prezentują się jako katolicy, przystępują do Komunii św., a z drugiej promują ustawy sprzeczne w istotnych sprawach z nauczaniem Kościoła. Tego rodzaju postawa tworzy zamieszanie i zgorszenie. Dobrze się zatem stało, że Rada Prawna KEP wydała oświadczenie w sprawie konsekwencji na płaszczyźnie sakramentalnej, wynikających z głosowania i podpisania ustawy dotyczącej procedury in vitro.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Dariusz Kowalczyk SJ