Dawidowy – taką uwagę zawiera nagłówek psalmu. Ale jest tam też wzmianka „Pieśń na uroczystość poświęcenia świątyni”.
To znaczy, że pieśń wywodząca się od króla Dawida stała się później śpiewem liturgii świątynnej. Na tym zresztą zasadza się nośność psałterza – wyrósł on z doświadczeń konkretnych osób, będących równocześnie powszechnym odczuciem wielu. Ma ponadto na sobie pieczęć Boga samego – bo od wieków, od czasów starego przymierza, uważany jest za księgę przez Boga natchnioną. Refrenem jest dziś pierwszy wiersz owej pieśni: „Sławię Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś”. Kolejne kreślą dramatyczną sytuację człowieka – od złośliwych kpin wrogów po „krainę umarłych” i zejście do grobu. Każdy człowiek może się gdzieś w tym odnaleźć. Kolejne strofy budzą nadzieję, wskazując na Boga. To On bywa zagniewany na człowieka (jak bardzo po ludzku zostało to powiedziane), i to On, łaskawy Pan, zwraca się ku człowiekowi. Wyprowadza go z krainy śmierci, a żałobny lament zamienia w taniec radości. Ten taniec radości bywa pewnie irytujący dla schodzących do grobu. Ale przecie spełniona nadzieja jednego człowieka jest zachętą dla innych, którzy w trudnej sytuacji nadziei potrzebują.
Ps 30(29) – tekst na s. 15 [13. Niedziela zwykła roku B]
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak