Papież Franciszek spotkał się dziś z trzydziestoosobową grupą swoich krewnych mieszkających w Piemoncie. W kaplicy pałacu arcybiskupiego ojciec święty odprawił dla nich Mszę św., po czym zjadł z nimi obiad.
Zanim został papieżem, Jorge Mario Bergoglio odwiedzał swych kuzynów z Piemontu, gdy przyjeżdżał do Włoch jako ksiądz, biskup i kardynał. Nocował u nich, wspólnie jedli obiad w restauracji i odwiedzali miejsca, o których kiedyś opowiadali mu jego dziadkowie. Zamierzał ich odwiedzić także przed konklawe w marcu 2013 r., jednak nie miał na to czasu. Po wyborze na papieża nadal utrzymywał z nimi kontakt, czekając na okazję, by się z nimi osobiście spotkać.
Krewni papieża mieli nadzieję, że ich „Giorgio” będzie mógł na parę godzin „odzyskać wolność” i tradycyjnie pójść z nimi do restauracji, choćby poza miastem. Jednak watykańskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo papieża wykluczyły taką możliwość, gdyż musi być on chroniony przez cały czas. Ustalono więc, że w niedzielę 21 czerwca wieczorem papież zakończy swą wizytę duszpasterską w Turynie, po czym pozostanie w mieście na noc w siedzibie arcybiskupa. Nazajutrz rano prywatnie spotka się z 30 swoimi krewnymi: odprawi dla nich Mszę św. i wspólnie zjedzą obiad. Franciszek nie pojechał zatem do pobliskiej prowincji Asti, z której pochodzi jego rodzina ze strony ojca.
Papiescy kuzyni mieszkający w Turynie i okolicy to potomkowie brata jego dziadka, Giovanniego Angela Bergoglia (urodzonego w 1884 r. i zmarłego w 1964 r. w Buenos Aires).