Do miłości, szczególnie wobec potrzebujących, zaufania w przyszłość oraz przyjaźni zachęca Franciszek w niewygłoszonym a przekazanym przemówieniu do młodzieży zgromadzonej na placu Vittorio w Turynie. Papież wskazał na przykłady św. Jana Bosko i bł. Piotra Jerzego Frassatiego.
Publikujemy tekst papieskiego przemówienia.
Drodzy młodzi,
Dziękuję wam za to ciepłe przyjęcie! I dziękuję za wasze pytania, które prowadzą nas do serca Ewangelii.
Pierwsze z nich o miłości, stawia nam pytanie o głęboki sens miłości Boga, oferowanej nam przez Pana Jezusa. Ukazuje nam On jak daleko posuwa się miłość: aż do całkowitego daru z siebie, aż do oddania swego życia, jak to kontemplujemy w tajemnicy Całunu, kiedy rozpoznajemy w nim ikonę ''największej miłości". Ale tego daru samych siebie nie należy sobie wyobrażać jako rzadkiego gestu heroicznego, czy też zastrzeżonego na jakąś wyjątkową okazję. Może nam bowiem grozić, że będziemy śpiewali o miłości, marzyli o miłości, przyklaskiwali miłości ... nie dając się jej dotknąć czy zaangażować! Wielkość miłości objawia się w zatroszczeniu się o potrzebujących, wierności i cierpliwości. Dlatego wielkim w miłości jest ten, kto potrafi stawać się małym dla innych, jak Jezus, który stał się sługą. Trzeba kochać i stać się bliźnim, dotykać Ciała Chrystusa w ubogich i w ostatnich, otworzyć na Bożą łaskę potrzeby, wezwania, samotności ludzi wokół nas. Wówczas miłość Boga wkracza, przekształca i czyni małe rzeczy wielkimi, czyni je znakami Jego obecności. Święty Jan Bosko jest nam w tym mistrzem, właśnie z powodu jego zdolności do kochania i wychowywania wychodząc od bliskości jaką przeżywał z dziećmi i młodzieżą.
W świetle tego przekształcenia, będącego owocem miłości, możemy odpowiedzieć na drugie pytanie na temat nieufności do życia. Brak pracy i perspektyw na przyszłość przyczynia się z pewnością do zahamowania dynamiki życia, stawiając wielu na pozycjach defensywnych: czy myśleć o sobie, zarządzać czasem i zasobami w zależności od własnego dobra, ograniczyć ryzyko wszelkiej hojności ... Są to wszystko objawy życia zatrzymanego, zachowanego za wszelką cenę, które może w ostateczności prowadzić również do rezygnacji i cynizmu. Natomiast Jezus nas uczy podążania w przeciwnym kierunku: "Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa" (Łk 9,24). Oznacza to, że nie powinniśmy czekać na zewnętrzne okoliczności sprzyjające, by naprawdę stanąć do gry, ale przeciwnie, jedynie angażując życie - świadomi tego, że możemy je utracić! - stworzymy dla nas i dla innych warunki nowego zaufania w przyszłość. I tu moja myśl spontanicznie zwraca się do pewnego młodego człowieka, który naprawdę tak przeżył swoje życie, stając się wzorem zaufania i ewangelicznej odwagi dla młodego pokolenia we Włoszech i na świecie: błogosławiony Piotr Jerzy Frassati. Jednym z jego powiedzeń było "żyć a nie wegetować". To jest droga, aby w pełni doświadczyć mocy i radości Ewangelii. W ten sposób nie tylko odnajdziecie wiarę w przyszłość, ale uda się wam zrodzić nadzieję wśród waszych przyjaciół w środowiskach, w których żyjecie.
Wielką pasją Piotra Jerzego Frassatiego była przyjaźń. A wasze trzecie pytanie brzmiało właśnie: jak żyć przyjaźnią w sposób otwarty, zdolny do przekazania radości Ewangelii? Wiedziałem, że ten plac na którym jesteśmy, w piątek i sobotę wieczorem jest bardzo popularny wśród ludzi młodych. Dzieje się tak we wszystkich naszych miastach i miasteczkach. Myślę, że niektórzy z was spotykają się tutaj, albo na innych placach z przyjaciółmi. A zatem postawię wam pytanie - niech każdy pomyśli i odpowie w swoim wnętrzu - czy w tych chwilach, kiedy jesteście w towarzystwie udaje się wam ukazać waszą przyjaźń z Jezusem w postawach, w sposobie zachowania? Czy czasami myślicie, w wolnym czasie, w chwili odprężenia, że jesteście małymi gałązkami powiązanymi z winnicą, którą jest Jezus? Zapewniam was, że myśląc o tym z wiarą, poczujecie przepływ w was "siły napędowej" Ducha Świętego i przyniesiecie owoc, niemal nie zdając sobie sprawy: będziecie umieli być mężni, cierpliwi, pokorni, zdolni do dzielenia się, ale również, aby się różnić, radować się z tymi, którzy się radują i płakać z tymi, którzy płaczą, będziecie umieli miłować tych, którzy was nie miłują i odpowiadać na zło dobrem. W ten sposób będziecie głosili Ewangelię!
Święci i Święte Turynu uczą nas, że wszelka odnowa, także odnowa Kościoła wymaga naszego osobistego nawrócenia, otwarcia serca, które przyjmuje i rozpoznaje Boże niespodzianki, będąc pobudzanymi największą miłością (2 Kor 5, 14), która czyni nas przyjaciółmi osób samotnych, cierpiących czy usuniętych na margines.
Drodzy młodzi, wraz z tymi starszymi braćmi i siostrami, jakimi są święci, w rodzinie Kościoła mamy Matkę, nie zapomnijmy o tym! Życzę wam, abyście zawierzyli się w pełni tej czułej Matce, która wskazała na obecność "większej miłości" właśnie pośród młodych, podczas wesela. "Maryja jest przyjaciółką, zawsze dbającą o to, by nie zabrakło wina w naszym życiu" (Adhort. ap. Evangelii gaudium, 286). Módlmy się, aby nie pozwoliła, żeby zabrakło nam wina radości!
Dziękuję wam wszystkim! Niech was Bóg wszystkich błogosławi. I proszę, módlcie się za mnie.