Wiosłujemy. Na środku jeziora wreszcie nie ma dostępu do Wi-Fi i w końcu można pogadać. Jak ojciec z synem.
Od dawna przyglądam się, jak rodziny podobne do naszej radzą sobie z problemem komórek u młodych gniewnych gimnazjalistów. I muszę przyznać uczciwie: nie radzą sobie. „Internet nie jest dla młodych narzędziem pracy. To kontynent, na którym żyją” – powiedział niedawno abp Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji. Na naszych oczach wyrasta pokolenie bez ojców. A nawet ci ojcowie, którzy kiedyś rozpalali potężne ogniska, dziś polewają węgielki płynem do rozpalania grilla. A to już nie to samo. Nowicjat jednego z zakonów. Przede mną siedzi 21 chłopaków, którzy przed rokiem przekroczyli zakonną furtę. „Kto z was miał dobrą relację z ojcem?” – pyta magister. Do góry podnoszą się dwie ręce. 19 czerwieniących się chłopaków patrzy tępo w ziemię. „To nie jest konflikt pokoleń – to prawdziwa przepaść – diagnozuje Josh McDowell. – Na jednej krawędzi rodzice wołają coś do dzieci, na drugiej dzieci sprawiają wrażenie, że nie słyszą albo nie rozumieją. Aż 66 proc. nastolatków rozmawia ze swoim tatą mniej niż 1 godzinę w tygodniu”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz