Co będzie z Medjugorje?

Gdy Kościół się wypowie, będzie czas na odpowiedź wiernych. I oby to była ta odpowiedź, jakiej oczekuje Maryja.

Papież zapowiedział rychłe ogłoszenie decyzji w sprawie domniemanych objawień w Medjugorje. Trwają końcowe prace nad dokumentacją przekazaną przez komisję powołaną dla zbadania tej sprawy.

Wszystko wskazuje na to, że orzeczenie będzie niekorzystne dla Medjugorje. Nie chodzi tylko o symptomy w rodzaju odwołania, na prośbę Kongregacji Nauki Wiary, spotkania z jedną z wizjonerek we włoskiej Sestoli. Wiadomo przecież, że Kościół z zasady nie wypowiada się pozytywnie o objawieniach, które jeszcze trwają – ale negatywnie się wypowiedzieć, owszem, może. A wypowiedzieć się zamierza…

Załóżmy więc, że Kościół  powie „nie”. Co się wtedy stanie? Co zrobią ci ludzie, którzy w Medjugorie się nawrócili? Bo jest takich mnóstwo – i śmiem twierdzić, że są to nawrócenia autentyczne. Sam znam sporo takich osób. Są wśród nich tacy, którzy zostali wyrwani z narkomanii i od tego czasu z radością trwają w Kościele. Znam księdza, który mówi, że tam się „nawrócił” – gdy słuchał w Medjugorje spowiedzi (kolejki do konfesjonałów tam się nie kończą). Takich świadectw jest bez liku.

To z pewnością dzieje się za łaską Bożą. Ale jeśli Kościół wypowie się negatywnie o objawieniach – to również będzie łaska Boża. To może być swoisty test na wierność Bogu, a nie idei objawień. Dla niektórych może to być próba na miarę Abrahama, gdy miał ofiarować ukochanego syna. Dla naszego praojca w wierze musiało to być bardzo bolesne, ale jego posłuszeństwo zaowocowało w sposób  niewyobrażalny.

Bo o posłuszeństwo tu chodzi. Zaufanie Bogu przez posłuszeństwo Kościołowi jest nośnikiem największych błogosławieństw. Posłuszni wręcz „imponują” Bogu. „Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna!” – usłyszał Abraham na wzgórzu Moria. I nóż wypadł z jego ręki. I z serca spadł ogromny kamień. A potem Abraham miał już tylko z górki, trwając w blasku Bożej łaskawości.

Tak owocuje zaufanie Bogu wbrew ludzkim kalkulacjom. Nadzieja wbrew nadziei.

Jezus szanuje autorytet Kościoła, bo sam go ustanowił. Pozwala mu związywać i rozwiązywać, i chce, żebyśmy to uszanowali. Jezus, choć naocznie objawiał się św. Faustynie, wielokrotnie przypominał jej, że ważniejsze od tego, co mówi jej bezpośrednio, jest to, co w imieniu Kościoła powiedzą jej spowiednik, kierownik duchowy czy przełożeni.

Bo w posłuszeństwie chodzi bardziej o akt wiary posłusznego niż o realizację konkretnego zarządzenia. Jest tak, bo choć przełożony może się mylić, to posłuszny nie myli się nigdy.

Bóg człowiekowi, który Mu zaufał, zawsze odpowie. I będzie to zawsze odpowiedź pełna miłości, owocująca tysiąckrotnie.

Im trudniejsza jest sytuacja, tym większa łaska, gdy człowiek zareaguje z wiarą.

Faustyna, trwając w posłuszeństwie, nigdy nie zboczyła z właściwej drogi i nie dała się zastraszyć żadnemu demonowi. Ona również o kulcie Miłosierdzia Bożego zapowiedziała: „Będzie chwila, w której dzieło, które tak Bóg zaleca, będzie jakby w zupełnym zniszczeniu i wtem nastąpi działanie Boże z wielką siłą, która da świadectwo prawdziwości. Ono będzie nowym blaskiem dla Kościoła, chociaż od dawna w nim spoczywającym”. I rzeczywiście, w 1959 roku Święte Oficjum wydało dekret stwierdzający, że przeżycia s. Faustyny nie mają źródła nadprzyrodzonego. Do tego doszedł nakaz wycofania związanych z tym kultem modlitw i obrazków. Ks. Sopoćko zaś (dziś błogosławiony) otrzymał zakaz szerzenia wiadomości o tych rzekomych objawieniach.

A potem… Wiemy, co było potem.

Oczywiście nie wiemy, co w tym wypadku jest w planach Bożej Opatrzności. Nie wiemy na pewno, jakie będzie orzeczenie Kościoła. Ale niezależnie od tego, jakie ono będzie, wiemy jakiej reakcji oczekuje Maryja. Już to powiedziała: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. I te słowa – w odróżnieniu od tych z Medjugorje – są pewne.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak