Drużyna bez wielkich nazwisk, ze skromnym jak na europejskie warunki budżetem szturmem wdarła się do europejskiej czołówki. Dnipro Dniepropietrowsk finał Ligi Europy przegrało, ale zdobyło serca wielu kibiców w Europie.
Z pewnością spora część widzów finałowego spotkania zastanawiała się, gdzie w ogóle leży Dniepropietrowsk. To duże przemysłowe miasto we wschodniej Ukrainie, zamieszkane przez ponad milion ludzi. Trafiłem tam kilka lat temu, opisując walkę miejscowych katolików o odzyskanie swojego kościoła. Miejscowi z dumą pokazywali stadion Dnipro Arena, wznoszący się w centrum miasta. Wyróżniał się lekką, nowoczesną sylwetką, kontrastującą z pozostałą częścią miasta, położonego nad szerokim w tym miejscu Dnieprem. To dawne kresy I Rzeczypospolitej. Nieopodal Dniepropietrowska są resztki Kudaku, fortyfikacji stanowiącej graniczny szaniec państwa polskiego. Za Kudakiem rozpoczynały się Dzikie Pola, czyli współczesny obszar Donbasu. Dzisiaj nad Dnieprem dominują kominy huty oraz zakładów metalurgicznych. W Dniepropietrowsku w czasach sowieckich budowano najważniejsze systemy rakietowe, które nadal są podstawą ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Bez ciężkiego przemysłu nie mogłaby powstać potęga klubu Dnipro, który sukcesy w sowieckiej ekstraklasie osiągał w latach 80. XX wieku. Na nowo narodził się niedawno, kiedy zainwestował w niego wpływowy oligarcha Ihor Kołomojski, główny udziałowiec Grupy Privat, właściciela klubu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski