Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie.
Jakże bezdusznie brzmi w dzisiejszej Ewangelii prośba Jakuba i Jana, sformułowana tuż po dramatycznym wyznaniu, w którym Jezus mówi uczniom o czekającej Go w Jerozolimie męce. Jak to możliwe, że ci, którzy przebywali z Jezusem na co dzień, okazali się tak małostkowi i zapatrzeni w siebie? A czy my nie postępujemy podobnie? Przecież często interesujemy się Bogiem tylko wtedy, gdy może to nam przynieść wymierne korzyści: Jego opiekę, zdrowie, pomoc w życiu i święty spokój w doczesności, bo o wieczności myślimy jakoś niespecjalnie chętnie. W efekcie nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo osamotniona pozostaje w nas Boża miłość. Dobrze wiemy, co ta miłość ma dla nas zrobić, zapominamy jednak o tym, co dla nas z tą miłością zrobiono; co my z nią zrobiliśmy. Nie zmieni się to, dopóki nie nauczymy się służyć i wzorem Jezusa wydawać swego życia. Wszak do chwały Boga wchodzi się przez Jego rany i to właśnie rany pokazał najpierw niewiernemu Tomaszowi zmartwychwstały Jezus.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Bańka