Nakaz Zmartwychwstałego: „Będziecie moimi świadkami” to najtrudniejsze z zadań dla każdego ucznia.
Na przejściu dla pieszych zginął człowiek. Świadek tego zdarzenia opowiedział, co zobaczył. Dał świadectwo, spisano zeznania i pod względem prawnym sprawa dla niego dobiegła końca. Niejeden z mieszkańców pobliża lasu katyńskiego był świadkiem tego, co tam naprawdę się zdarzyło. Kiedy po wejściu Sowietów i rozpowszechnianiu przez nich kłamstw nie chcieli odwołać swych zeznań, przepadali bez wieści lub trafiali za to świadectwo na długie lata do łagrów. Tak było np. z Parfienijem Kisielewem, Matwiejem Zacharowem czy Iwanem Andriejewem. Być świadkiem w pouczeniu Pana Jezusa to nie tylko opowiadać, ale też zdawać sobie sprawę, że to opowiadanie nie każdemu się spodoba, nie każdy je przyjmie, że za wierność temu trzeba będzie płacić wysoką cenę. Stąd w terminologii greckiej występuje słowo „martys”, które jednocześnie znaczy świadek i męczennik. „Będziecie moimi męczennikami” – stwierdzenie bardzo mocne i jednoznaczne. Czy wolno, czy jest to etyczne, by swoich zwolenników wzywać do bycia prześladowanymi? Owszem, takie pytania mogą się rodzić i trzeba próbować na nie odpowiadać. Pan Jezus powiedział: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. W dzisiejszym pierwszym czytaniu pokazuje się jako droga, droga do nieba. Pokazuje się jako życie, bo zmartwychwstając, pokonał śmierć. I to jest prawdą, że pójście za Nim prowadzi do nieba. Ale taka droga ma swoją cenę, cenę świadectwa/męczeństwa. To nie Pan Jezus wymyślił czy chciał takiego powiązania drogi i bolesnego świadectwa. On pierwszy poszedł drogą świadectwa/męczeństwa, nie jest więc tylko kimś, kto deliberuje o drodze lub doradza na szkoleniach o sposobie osiągania szczęścia niczym coach. Sprzeciw wobec drogi proponowanej przez Chrystusa rodzi się w głowach i zamysłach tych, którzy nie znoszą Jego propozycji i chcą z tej drogi na różne sposoby zawracać każdego, kto nią idzie lub o niej opowiada. Wielu jest gotowych nawet zabić, choć tu nie mają pojęcia, że krew męczenników jest posiewem nowych uczniów Chrystusa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski