Ewangelizacja na blokowiskach to obrazek, który stał się już duszpasterską klasyką gatunku. A wieś? Życie pokazuje, że metody, które sprawdzają się wśród ludzi szukających miejsc pod hipermarketem i w ramach akcji „Bóg w wielkim mieście”, zawodzą w scenerii rodem z programu „Rolnik szuka żony”.
Gdy wystukamy na klawiaturze hasło „nowa ewangelizacja”, wyskoczą nam medialne obrazki: blokowiska, tętniące życiem miejskie parafie, wielkie sale koncertowe, Stadion Narodowy. Życie pokazuje, że środki, które okazywały się pomocne przy ewangelizacji ludzi pędzących na stację metra, nie przyjęły się (dosłownie!) na wiejskim gruncie. Przekonało się o tym wiele wspólnot Odnowy w Duchu Świętym czy Drogi Neokatechumenalnej. Jak opowiedzieć mieszkańcom wsi w sposób nowoczesny Dobrą Nowinę, by nie wylać przy okazji dziecka z kąpielą i nie zdeptać niezwykle cennej formy ludowej pobożności? Zadaję sobie te pytania od lat. Śledzę te mechanizmy, przyglądam się wielu pomysłom na nową ewangelizację. Świetnym przykładem połączenia nowoczesnych metod głoszenia Ewangelii ze sprawdzonymi od lat formami pobożności jest ewangelizacja organizowana od 2012 roku w diecezji warmińskiej. Wieczory uwielbienia, spotkania ze wspólnotami połączono w niej z tradycyjną formą peregrynacji obrazu Matki Bożej Miłosierdzia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz