Koniec z bankowym tytułem egzekucyjnym, który skazuje kredytobiorców na łaskę i niełaskę bankierów.
15.04.2015 17:55 GOSC.PL
Nareszcie. Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodny z ustawą zasadniczą bankowy tytuł egzekucyjny – wyjątkowo perfidne narzędzie służące bankom do odzyskiwania niespłaconych długów. Pozwala on na to, by bank, stwierdziwszy niespłaconą należność, wystąpił do sądu o możliwość jej natychmiastowego ściągnięcia. Zgodę od sądu otrzymuje w ciągu trzech dni, i to na zamkniętym posiedzeniu, na które dłużnik nie ma wstępu. O tym, że traci właśnie dom, samochód czy traktor, dowiaduje się od komornika, który puka do jego drzwi. Oczywiście może zaskarżyć egzekucję, ale to jej wcale nie wstrzymuje.
TK słusznie uznał, że taka możliwość jest niezgodna z konstytucyjną zasadą równości. Widać to jak na dłoni: dłużnik nie może się bronić przed sądem, w skrajnych przypadkach pozbawiony dachu nad głową musi słono zapłacić za możliwość odwrócenia egzekucji (5 proc. spornej kwoty), a nawet gdy się mu to uda, zabrany przedmiot może być już dawno sprzedany. Tego nie usprawiedliwia fakt, iż mówimy tu z reguły o osobach, które po prostu nie regulują swoich zobowiązań – choć jest oczywiste, że powinni.
Bankowcy już odgrażają się, że to spowoduje wzrost kosztu usług finansowych. I że będą szukać innych rozwiązań, które pomogą im bronić się przed nieobowiązkowymi kredytobiorcami. Oczywiście, że będą. I jestem przekonany, że w swoich poszukiwaniach będą bardzo pomysłowi – co najmniej równie pomysłowi, jak przy czarowaniu przyszłych klientów wizją kredytu, który odmieni ich los na lepsze. I wciskaniu im np. kompletnie niepotrzebnych dodatkowych usług, których kosztu nie są później w stanie unieść.
Politycy z kolei powinni wykazać się pomysłowością i uchwalać takie ustawy, które zmniejszą nierówność praw, jakimi dysponują instytucje finansowe i ich klienci. I wezmą tych drugich w obronę, ze względu na występującą w finansowych realiach asymetrię wiedzy i ryzyka ponoszonego przez obie strony umowy kredytowej. Niestety moja nadzieja na to jest zdecydowanie mniejsza, niż obawa przed inwencją twórczą bankierów.
Stefan Sękowski