Doprawdy nie uwierzycie, jeśli nie zobaczycie znaków i cudów.
Jezus przyszedł do wszystkich i wszystkim głosił słowo, wyjaśniał pisma, nauczał w przypowieściach i czynił cuda. Wielu szło za Nim, jedni wiedzeni ciekawością, inni zafascynowani nowym, a jeszcze inni dlatego, że dana im została łaska wiary. Iść za Jezusem naprawdę można jednak tylko bez żadnych ograniczeń. Czy umiem być jak ten urzędnik królewski? Czy ufam tak jak on? Przecież świat walił mu się na głowę, bo kiedy umiera dziecko, to jesteśmy w stanie poruszyć niebo i ziemię, żeby je uratować. Urzędnik zobaczył szansę w Jezusie z Nazaretu, o którym wieści dotarły już w jego strony. Dlatego idzie z konkretną prośbą: żeby przyszedł do jego domu i sprawił cud. Piękna jest ta jego determinacja i nieustępliwość. Ale Jezus nie poszedł do urzędnika, nie zadeklarował pomocy, nie odpowiedział. Urzędnik mógł poczuć się zlekceważony, a jednak zawierzył słowom Jezusa, którego widział pierwszy raz w życiu. „Idź, syn twój żyje”. Człowiek ten pozostawił los swego dziecka w Bożych rękach. Wierzył, więc mógł spokojnie odejść do swojego życia, bo teraz mieszkał w nim już Bóg.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska