Po jednej stronie prężący muskuły kolos na glinianych nogach. Po drugiej stronie prawdziwa potęga militarna, ale bez natychmiastowej gotowości bojowej na wypadek ataku ze strony kolosa. Taka jest różnica między Rosją a NATO. Nie zmienia tego tworzona na szybko „szpica” Sojuszu.
Pozornie wszystko wygląda tak, jak na „najpotężniejszy sojusz wojskowy na świecie” przystało: kolejne szczyty NATO przynoszą decyzje o „wzmacnianiu zdolności obronnych”. Takim wzmocnieniem miały być najpierw wielonarodowe Siły Odpowiedzi NATO (NRF), później dodatkowo Tymczasowe Siły Szybkiego Reagowania (IHRF), teraz zaś zapadła decyzja o stworzeniu Połączonych Sił Zadaniowych Bardzo Wysokiej Gotowości (VJTF). Ta ostatnia „jednostka” nazywana jest popularnie „szpicą” NATO. Tyle tylko, że jak na dość stanowcze prężenie muskułów ze strony rosyjskiego kolosa, działania NATO ciągle wydają się zbyt anemiczne. I przede wszystkim mocno spóźnione.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina