Ewangelista pokazuje nam najpierw pojedynczy cud – uzdrowienie teściowej Szymona, chwilę potem widzimy, że „całe miasto było zebrane u drzwi”.
1 Ludzie opanowani przez wszelakie „gorączki” szukają u Jezusa uzdrowienia i wyzwolenia. „Całe miasto u drzwi”. Czy to tylko przenośnia wskazująca na ogromny tłum mieszkańców Kafarnaum? A może jednak właśnie tak to jest, że całe (!) miasto potrzebuje Jezusa, czyli wszyscy, bez wyjątku. Obrazki z życia wielkich miast przypominają ludzi w gorączce pędzących w różne strony. Gorączka zakupów, kariery, szukania przyjemności. Ale gorączka z przemęczenia nadmiarem obowiązków, terminów, zadań. Obok bogactwa dzielnice ludzkiej nędzy. Miasto jako symbol ludzkiego świata potrzebującego uleczenia. „Usługiwała im” – napisano o uzdrowionej teściowej. Życie jest po to, by służyć innym. Jezus uzdrawia nas z naszych gorączek, abyśmy mogli służyć. On sam daje wzór takiej służby. Jest do dyspozycji „całego miasta”, gotowy zbawić wszystkich.
2 W tym fragmencie Ewangelii widzimy jednak, że Jezus nie pozwala na to, by się zatracić w służbie bliźnim. Pamięta o modlitwie, czyli o Ojcu. Aby służyć, konieczne jest ładowanie duchowych akumulatorów. Nieraz lekceważymy tę zasadę. Popatrzmy na modlącego się Jezusa. Czasem mówimy: „Jestem tak zmęczony, że nie mam już siły się modlić”. To znaczy, że nie dostrzegam w modlitwie źródła energii, a jedynie kolejny jej wydatek. A może właśnie dlatego jestem tak zmęczony, bo przestałem się modlić? Bez zasilania „z góry” niewiele zdziałam, nawet jeśli wydaje mi się, że robię (za?) dużo.
3 „Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami”. To opis ludzi w gorączce. „Wszyscy Cię szukają”. W tym zdaniu wyczuwamy nerwowy pośpiech, przynaglenie. Trochę jakby mówili: „Nie marnuj czasu na modlitwę, popatrz, ile jeszcze masz do zrobienia”. Czy i nam nie udziela się podobny rodzaj nerwowości, którą łatwo uznajemy za gorliwość? Nie wyleczymy wszystkich chorych, nie pomożemy wszystkim potrzebującym, nie naprawimy całego świata. Trzeba dobrze ustawić swoje priorytety. Bo może się okazać, że w tej całej naszej gonitwie więcej jest naiwności, pychy czy prywaty niż autentycznej troski. Chcemy Boga zapędzić do pracy według naszego planu, ale czy jesteśmy gotowi, by Go słuchać, by dać się Jemu poprowadzić? Chodzi o to, aby niezdrowa gorączka nas opuściła, aby zacząć służyć innym zgodnie z naszym powołaniem i z pokorą. Kto ratuje jedno życie, ratuje świat.
4 „Pójdźmy gdzie indziej…”. Pan Jezus odrzuca propozycję stania się „zbawcą” małego Kafarnaum. On wie, że gra toczy się o większą stawkę. Jezus nie jest tylko doraźnym lekarzem naszych gorączek. On chce nam dać lekarstwo definitywne, szczepionkę przeciwko śmierci. Wszelkie doraźne interwencje są tylko znakiem, zapowiedzią, umocnieniem nadziei, że Bóg jest, czuwa nad nami, kocha, nie pozwoli nam zginąć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz