„Exodus: Królowie i bogowie” Ridleya Scotta, który już można oglądać w polskich kinach, to imponujące rozmachem widowisko filmowe. „Noe” Aronofskiego był raczej filmem fantasy, Scott jest bardziej wierny tekstom Starego Testamentu.
Ubiegły rok można nazwać filmowym rokiem biblijnym. Prócz filmów Aronofskiego i Scotta na ekrany kin wszedł również „Syn Boży” Christophera Spencera, jednego z twórców głośnego serialu „Biblia”. W Stanach Zjednoczonych opowieść o Jezusie cieszyła się ogromnym powodzeniem. Wspominam o tym filmie, bo spośród tych trzech produkcji był najbardziej wierny biblijnym przekazom. „Exodus: Królowie i bogowie” Ridleya Scotta co do wierności przekazom biblijnym należy umieścić gdzieś pomiędzy „Noem” a „Synem Bożym”. Autor „Noego” opowieści biblijne potraktował tak, jak kino od chwili swego powstania traktuje tematy zaczerpnięte z antycznych mitologii. Reżyser „Syna Bożego” przenosząc Biblię na ekran, poszedł w dosłowność, rezygnując z jakiegokolwiek osobistego komentarza. Natomiast film Scotta w ogólnych zarysach przedstawia w miarę wiernie przesłanie biblijnej opowieści, traktując jej wątki dosyć swobodnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz