Zapowiadana od dłuższego czasu encyklika Franciszka nt. ekologii jest już w praktyce gotowa – twierdzi w dzisiejszym wydaniu madrycki dziennik „El País”. Autor artykułu Pablo Ordaz pisze, że dokument, nad którym pracowała od jesieni 2013 grupa specjalistów, w tym kardynał kurialny Peter Turkson oraz dwaj teologowie argentyńscy abp Víctor Manuel Fernández i ks. Carlos María Galli, może się ukazać jeszcze w tym miesiącu.
Ordaz przypomniał, że od początku swego pontyfikatu obecny papież poświęca wiele uwagi sprawom ochrony środowiska i walce z „globalizacją obojętności”. Dawał temu wielokrotnie wyraz przy różnych okazjach, m.in. gdy udał się w lipcu 2013 w swą pierwszą podróż apostolską poza Watykan na włoską wysepkę Lampedusa, która przyjmując przez wiele miesięcy tysiące uchodźców z Afryki Północnej, stała się symbolem dramatu imigracji. Ojciec Święty nigdy nie ukrywał swego wielkiego zatroskania i zainteresowania tym, co uważa za jedno z największych wyzwań ludzkości, czyli „strzeżeniem stworzenia i ekologią”.
Dla autora artykułu nie ulega wątpliwości, że „jezuita Bergoglio, niezależnie od tego, czy oczekiwał, że zostanie wybrany papieżem, czy nie”, miał od pierwszego dnia po wyborze „bardzo jasny plan Kościoła”. Już w swej pierwszej Mszy św., rozpoczynającej pontyfikat, 19 marca 2013, podkreślił doniosłość „troski o przyrodę”.
Powiedział wówczas, że św. Franciszek z Asyżu, którego imię i przesłanie ma być natchnieniem dla jego pontyfikatu, stanowi wzorzec życia surowego, szanującego stworzenie, jakże odległego od obecnej „kultury odrzucenia”. To ona sprawia, że w niektórych krajach trwoni się kapryśnie żywność i bogactwa naturalne, podczas gdy gdzie indziej miliony ludzi umierają z głodu – mówił z goryczą Ojciec Święty. Od tamtego czasu wielokrotnie nawoływał do ochrony środowiska, zarówno podczas swych podróży, jak i w czasie audiencji w Watykanie.
Hiszpański dziennikarz przypomniał, że w maju ub.r. Franciszek, zwracając się do ok. 100 tys. pielgrzymów z całego świata, ostrzegł: „Przyroda nie jest własnością, którą możemy wykorzystywać według swych zachcianek ani tym bardziej nie jest własnością nielicznych, ale jest darem dla wszystkiego, którego mamy strzec”.
„Gdy niszczymy stworzenie, ono zniszczy nas samych. Nigdy o tym nie zapominajcie!” – wołał przed rokiem papież. Przy różnych okazjach lubi on powtarzać ludowe porzekadło: „Bóg przebacza zawsze, ludzie czasami, a przyroda nigdy”. W lipcu ub.r., podczas innego spotkania, Franciszek ujawnił, że pracuje nad encykliką, która mogłaby być zatytułowana „Ekologia człowieka”.
Ordaz zwrócił uwagę, że pierwsza encyklika obecnego papieża – „Lumen fidei”, ogłoszona 5 lipca 2013, była w dużym stopniu dziełem jego poprzednika, Benedykta XVI, ale i ona skupiała się na relacji człowieka z naturą. W lutym ub.r. watykański rzecznik ks. Federico Lombardi potwierdził, że sam Franciszek tak właśnie skomentował tamten dokument w rozmowie z prezydentem Francji Françoisem Hollandem. Różne osobistości religijne zapewniały też, że papież konsultował się z nimi przy redagowaniu swej encykliki. Wiadomo jednak, że jej istota powstawała między Rzymem a Buenos Aires – twierdzi dziennikarz.
Według Ordaza papież pragnął, aby część doktrynalną tego dokumentu wsparli dwaj najwyżsi przedstawiciele Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”: jej przewodniczący 66-letni kard. Peter Turkson z Ghany i sekretarz, 64-letni bp Mario Toso z Włoch – wybitny teolog i filozof, chociaż „zbyt postępowy” dla niektórych środowisk watykańskich. Część opisową redagowali m.in. dwaj bliscy współpracownicy obecnego papieża, gdy jeszcze był arcybiskupem Buenos Aires: abp Víctor Manuel Fernández – rektor Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Argentyny (UCA) i ks. dr Carlos María Galli z tej uczelni.
Autor zapewnia, powołując się na własne źródła, że przyszła encyklika – pierwszy, całkowicie samodzielny dokument tej rangi Ojca Świętego – będzie „nowym wybuchem medialnym” stylu Bergoglia. „Zwiększy to jeszcze bardziej światowy konsensus co do jego autorytetu moralnego, podczas gdy bardziej tradycyjne sektory Watykanu będą nadal obserwowały go z pewnym zakłopotaniem” – kończy swe przewidywania na łamach „El País” Pablo Ordaz.