Z wielką satysfakcją usłyszałem z ust Krzysztofa Zanussiego, że jego najnowszy film „Obce ciało” znalazł swój szczęśliwy finał dzięki interwencji „Gościa”.
Ponad dwa lata temu napisaliśmy tekst mówiący o tym, że Państwowy Instytut Sztuki Filmowej odmówił wsparcia finansowego dla nowej produkcji Zanussiego. Uzasadnieniem miał być przeciętny poziom złożonego projektu. Nasz artykuł uruchomił jednak proces, który doprowadził do zmiany decyzji. Film „Obce ciało” powstał i w zeszłym tygodniu wszedł na ekrany. Spotkał się z ostrą, czasami wręcz druzgoczącą krytyką. Po obejrzeniu filmu nie dziwię się ani obecnej krytyce, ani wcześniejszym trudnościom z dofinansowaniem przedsięwzięcia ze środków publicznych. Film, inaczej niż wiele współczesnych dzieł, nie pozostawia wątpliwości, po której stronie cywilizacyjnego sporu leży dobro, a po której zło. A tymi stronami są radykalny feminizm i chrześcijaństwo. W filmie nie ma półcieni, co być może tak irytuje krytyków. Charakterystyczny był dla mnie jeden głos w dyskusji po projekcji filmu. Ktoś nie potrafił pogodzić się z przedstawioną w nim wizją, że jedyną skuteczną receptą na wszystkie bóle świata jest Kościół. Widać – tak odczytałem ten głos – że wątpliwości co do absolutnej wartości chrześcijaństwa mocno wrosły w serca i głowy współczesnych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk