Obrońcy praw człowieka protestują przeciwko traktowaniu katolików na Krymie. Problemy mają też prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego.
Przedstawiciele Krymskiej Grupy Praw Człowieka zaprotestowali przeciwko szykanowaniu katolickich duchownych na Krymie. Podczas konferencji zastępca przewodniczącego Grupy Dmitrij Makarow zwrócił uwagę na los pochodzącego z Polski księdza Piotra Rosochackiego.
Po aneksji Krymu, podobnie jak inni cudzoziemcy ks. Rosochacki musiał wystąpić o zgodę na przedłużenie karty stałego pobytu. Podania cudzoziemców rozpatrywane są przez Federalne Biuro Migracyjne, które 24 października br. nie wyraziło zgody na dalszy pobyt polskiego kapłana na terytorium Krymu. Jak stwierdzono, nie ma potrzeby funkcjonowania parafii, w której pracuje ks. Piotr. ( W Symferopolu działają dwie parafie katolickie ).
Makarow ujawnił, że ks. Rosochacki odwołał się od decyzji Biura Migracyjnego do najwyższych przedstawicieli krymskiej administracji: Siergieja Aksjonowa, premiera Republiki Autonomicznej Krymu oraz naczelnej prokurator Natalji Pokłonskiej. Pomimo składanych mu obietnic, decyzja nie została zmieniona i ks. Rosochacki musiał wyjechać z Symferopola. Jak zaznaczył przedstawiciel krymskiej Grupy Praw Człowieka, problemy mają wszystkie wspólnoty religijne na Krymie, poza należącymi do Patriarchatu Moskiewskiego. Na mocy ustawy z 1 lipca b.r. muszą do końca roku złożyć wniosek o ponowną rejestrację.
Problemy mają nie tylko katolicy obrządku łacińskiego oraz wschodniego, ale także prawosławni należący do Patriarchatu Kijowskiego. Nieoficjalnie im powiedziano, że będą musieli zamknąć swoje świątynie oraz opuścić Krym jeśli nie zarejestrują się w miejscowej diecezji należącej do Patriarchatu Moskiewskiego oraz nie przyjmą rosyjskiego obywatelstwa. W czasach komunistycznych katolicy w Symferopolu ogóle nie mieli prawa do stałej opieki duszpasterskiej. Jeździli do Odessy, gdzie funkcjonowała parafia katolicka.
Księża katoliccy przybyli do Symferopola dopiero w latach 90. Tam także rezyduje bp Jacek Pyl, biskup pomocniczy diecezji odesko-symferopolskiej, odpowiedzialny za krymską część diecezji. W niedzielnej Mszy św. w Symferopolu uczestniczy średnio ok. 200 osób, miejscowych oraz cudzoziemców. Wszystko więc wskazuje, że na Krymie realizowany jest scenariusz z Donbasu, gdzie na terenach zajętych przez separatystów mogą funkcjonować jedynie parafie należące do Patriarchatu Moskiewskiego.
Andrzej Grajewski/Inwestigator.org.ua