Jest śledztwo ws. włamania na strony PKW

Do włamania na stronę PKW doszło 18 listopada. Powiadomił o tym członek KBW.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo ws. włamania na stronę internetową PKW - powiedział w czwartek PAP rzecznik prokuratury Przemysław Nowak. Jak podkreślił, z danych PKW nie wynika, by uzyskano dostęp do systemu sumującego głosy.

W czwartek przed południem ABW przekazała prokuraturze pisemne zawiadomienie o włamaniu na serwery PKW, jakie skierowało do niej Krajowe Biuro Wyborcze - o czym informował PAP rzecznik ABW ppłk Maciej Karczyński. Na tej podstawie prokuratura wszczęła śledztwo ws. podejrzenia uzyskania nielegalnego dostępu do strony internetowej instytucji państwowej.

Nowak ujawnił, że składający zawiadomienie przedstawiciel KBW został przesłuchany jeszcze w ABW. Powiedział tam, że do włamania na stronę PKW doszło 18 listopada, przedłożył wszelkie dane i zapewnił, że zaraz po uzyskaniu informacji o włamaniu wdrożono wszelkie procedury bezpieczeństwa.

"Wszczęte śledztwo dotyczy podejrzenia uzyskania nieuprawnionego dostępu do systemu zarządzania treścią na informacyjnej witrynie internetowej PKW. Nie stwierdzono obecnie prawdopodobieństwa uzyskania dostępu do systemów odpowiadających za gromadzenie i przetwarzanie danych o oddanych głosach" - podkreślił Nowak.

Śledztwo toczy się w oparciu o art. 267 Kodeksu karnego, który przewiduje karę od grzywny do 2 lat więzienia za uzyskanie bez uprawnień dostępu "do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając elektroniczne, magnetyczne, informatyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie" albo do "całości lub części systemu informatycznego".

Przed południem Nowak zapowiadał, że w tym postępowaniu PKW będzie miała status instytucji pokrzywdzonej.

Do tej pory PKW nie podała wszystkich wyników wyborów na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast. Wciąż nie ma pełnych danych dotyczących wyników wyborów do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Ustalenie wyników głosowania właśnie do sejmików przysparza najwięcej problemów, bowiem większość protokołów, na podstawie których wyliczany jest podział mandatów, nie dotarła jeszcze z wojewódzkich komisji.

Sędzia Stanisław Kosmal z PKW pytany w środę, dlaczego liczenie głosów trwa tak długo, odparł, że wszystko przedłużyło się, bo były błędy w systemie komputerowym, a także dlatego, że miał miejsce atak hakerski na stronę PKW. Według informacji PAP ze źródeł w PKW, ze względów bezpieczeństwa musiały zostać zmienione i wysłane nowe kody dostępu, co spowodowało około 5-godzinne opóźnienie.

Kosmal przyznał, że kody dostępu otrzymały delegatury Krajowego Biura Wyborczego w każdym województwie. "Dopiero, kiedy zmieniono te kody, uwolniliśmy system i zaczęły z powrotem spływać protokoły" - zaznaczył.

O ataku na strony internetowe PKW poinformował portal niebezpiecznik.pl. PKW potwierdziła, że doszło do ataku; zawiadomiła o sprawie prokuraturę i ABW. Zapewniła też, że podjęła środki ostrożności, a wyniki wyborów nie są w żaden sposób zagrożone, bo system zliczania głosów działa na odrębnej od witryny PKW sieci komputerowej. Przedstawiciele Krajowego Biura Wyborczego złożyli w ABW wniosek o ściganie sprawców włamania.

W związku z awarią systemu informatycznego PKW część komisji terytorialnych zdecydowała się na ręczne sumowanie wyników głosowania z obwodów, co zabiera więcej czasu. Protokoły z wyników głosowań sporządzone ręcznie i sporządzone przy pomocy systemu komputerowego są równie ważne. W środę PKW podała, że jeszcze w czasie przygotowań do wyborów samorządowych ustaliła, iż jeśli zawiedzie system komputerowy, protokół będzie sporządzany w inny sposób. Ponieważ system elektroniczny zawiódł, PKW podjęła uchwałę z wytycznymi o ręcznym sumowaniu oddanych głosów.

W wyniku całej sprawy do dymisji podał się w środę szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki; jak wyjaśniał, powodem jest poczucie odpowiedzialności za organizację niedzielnych wyborów.

« 1 »