We wtorek późno wieczorem być może poznamy oficjalne wyniki wyborów samorządowych - poinformowali przedstawiciele PKW. Po zakończeniu wyborów powstanie raport dotyczący systemu informatycznego, który nie działał prawidłowo - zapowiedziano.
Czaplicki uzasadniając, dlaczego zdaniem członków PKW, zamówienia dokonywane przez Komisję powinny być wyjęte z systemu zamówień publicznych, odwoływał się do opinii ABW, która "uznawała, że bezpieczeństwo wyborów mieści się w bezpieczeństwie państwa. "Do ustawodawcy, umownie nazywając, należy wybór czy przyjmie koncepcję PKW - oczywiście przecież wszystkie zamówienia publiczne są zawsze kontrolowane i to nie znaczy, że my chcemy sobie dowolnie ustalać sobie wykonawcę - nie, chcemy znaleźć wykonawcę pewnego oprogramowania, które zapewni to bezpieczeństwo wyborów. żeby nie było takich sytuacji, że na pięć minut przed wyborami, musimy podjąć jakieś działania" - powiedział.
Drapiński poinformował, że jeżeli chodzi o przyszłe wybory parlamentarne czy prezydenckie firma przygotowująca system również będzie wybrana w drodze przetargu publicznego, ponieważ szacowana wartość realizacji jest powyżej progu 30 tys. euro. Firma, która do niego przystąpi będzie mogła zbudować system lub pracować w oparciu o kody źródłowe i doświadczenie KBW - dodał.
Dodał, że oprogramowanie kalkulatora wyborczego i oprogramowanie ustalenia wyników będzie mogło być modyfikowane w dwóch ewentualnych wersjach oprogramowania. Wyjaśniał, że KBW posiada już system do obsługi wyborów prezydenta RP, ale każdorazowo wymaga on zmian w zakresie przepisów praw i dostosowania do nowych technologii informatycznych.
Na konferencji padły też pytania o konsekwencje dla członków PKW w związku z problemami z systemem informatycznym. "W mediach dużo informacji na mój temat, rozumiem, że moja twarz się państwu opatrzyła, ale proszę jeszcze o odrobinę cierpliwości" - powiedział Czaplicki - sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej i szef Krajowego Biura Wyborczego, które jest organem wykonawczym PKW mającym m.in. zapewniać warunki administracyjne, finansowe, techniczne związane z obsługą wyborów i referendów.
"Proszę o odrobinę cierpliwości - jeśli chodzi o moją osobę. Chcemy dokończyć te wybory" - powiedział Czaplicki. Podkreślił ponadto, że to politycy zasiadający w Sejmie i Senacie decydują o tym, jak działa KBW i PKW. "Dopóki nie znajdziemy tu sojuszników, będą pretensje do PKW, bo wszytko jest winą PKW. Nawet to, że gdzieś są źle wydrukowane karty" - mówił Czaplicki. Podkreślił, że członkowie PKW nie uchylają się odpowiedzialności, "ale nie wszytko jest winą Państwowej Komisji Wyborczej".
"Bardzo bym prosił: rozdzielmy tę odpowiedzialność zgodnie z kompetencjami. My się nie uchylamy od odpowiedzialności ogólnej, ale nie możemy przyjmować wszystkiego na siebie. Wziąłem na siebie, to co się dzieje z przetargiem i tyle" - powiedział szef KBW.
Czaplicki już wcześniej mówił, że system informatyczny jest newralgiczny dla procesu ustalania wyników głosowania i wyborów. Przypomniał opinię ABW, zgodnie z którą wybory mieszczą się w pojęciu bezpieczeństwo państwa. Dodał, że sejmowa komisja administracji i cyfryzacji zarekomendowała rozwiązanie tego problemu ustawowo. Szef KBW mówił też, że wykonawcę systemu informatycznego można wyłonić na dwa sposoby - albo znaleźć firmę, która by się podjęła takiego zadania razem z informatykami PKW, albo stworzyć grupę informatyczną w komisji.
Pytany we wtorek, o liczbę etatów w KBW Czaplicki powiedział, że zatrudnia ono 338 osób: pracowników w czterech zespołach w centrali oraz w 49 delegaturach terenowych. Pięć osób pracuje w grupie informatycznej w ramach zespołu prawnego i organizacji wyborów. "Zdecydowanie uważamy, że jest to za mało" - powiedział Czaplicki. Jak mówił, w jednej delegaturze KBW, które obszarowo odpowiadają obszarom dawnych województw, pracuje sześć, siedem osób. "Delegatury wykonują wszystkie zadania związane z organizacją wyborów w terenie. Tych osób jest także za mało" - dodał.
Podkreślił, że członkowie PKW otrzymują zryczałtowane wynagrodzenie zgodnie z ustawą. "Natomiast nigdy nie było żadnych premii za wybory, bo po prostu takiej prawnej możliwości nie ma. Pracownicy Krajowego Biura Wyborczego otrzymują normalnie wynagrodzenie umowne, a także 3-proc. fundusz nagród" - powiedział.
Powiedział także, że w tym roku po raz pierwszy pracownicy KBW nie otrzymają dodatku wyborczego, do czego mają prawo zgodnie z ustawą o pracownikach państwowych. "Te osoby pracują 24 godziny na dobę. Nie dostają wynagrodzenia z godziny nadliczbowe, nie mają dni wolnych do odbioru, bo nie mają kiedy ich odebrać". Podkreślił, że pracownicy nie otrzymają dodatków w związku ze zmianami wprowadzonymi ustawą okołobudżetową.
Czaplicki podkreślił, że zadania KBW w ostatnich latach się zwiększyły; doszedł m.in. obowiązek kontrolowania finansowania partii politycznych i kampanii wyborczej. Podkreślił, że liczba pracowników KBW jest za mała, zwłaszcza w związku z planami wprowadzenia centralnego rejestru wyborców po zniesieniu obowiązku meldunkowego od 1 stycznia 2016 r.