Szef NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że zapowiadając uznanie wyników wyborów, które mają przeprowadzić separatyści na wschodniej Ukrainie, Rosja kontynuuje próby zdestabilizowania Ukrainy.
W niedzielę na opanowanych przez prorosyjskich separatystów terytoriach Donbasu na wschodniej Ukrainie odbywają się wybory republikańskich parlamentów i szefów władz wykonawczych tzw. republik ludowych Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL).
Ubiegający się o stanowiska separatyści zapowiadają, że niedzielnym głosowaniem chcą potwierdzić niepodległość swoich regionów. A w perspektywie doprowadzić do integracji z Rosją. Mówią o państwie, które nazywają Noworosją. - Pierwszym zadaniem nowych władz będzie obrona wyników referendum niepodległościowego z 11 maja, czyli stworzenie suwerennych państw Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej - powiedział Polskiemu Radiu wiceprzewodniczący ruchu "Ludowy Front Noworosji" Konstantin Dołgow.
- Kolejnym najważniejszym zadaniem jest powstrzymanie wojny, przerwanie ostrzału naszych miast i wyzwolenie tych terytoriów Noworosji, które na razie znajdują się pod okupacją ukraińskich wojsk - dodał Dołgow.
W wyborach w DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startują dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: obecnego przywódcy DRL Ołeksandra Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana oraz deputowanego do parlamentu DRL Jurija Sywokonenki.
W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczą reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa republiki walczą: jej obecny przywódca Ihor Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników Ołeksandr Biednow.
Kilka dni temu minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapowiedział, że Federacja Rosyjska uzna zorganizowane przez separatystów wybory. Z kolei rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow oświadczył, że Moskwa nie ma powodów, aby tych wyborów nie uznać.
- Oświadczenia przedstawicieli rosyjskich władz, że Rosja uzna te tzw. wybory, świadczą o tym, że Rosja wciąż próbuje destabilizować Ukrainę - powiedział sekretarz generalny NATO. Podkreślił, że sojusznicy z NATO i szersza wspólnota międzynarodowa jasno sygnalizują, że nie uznają tych tzw. wyborów. Zaznaczył, że wybory są niezgodne z ukraińskim prawem i pozostają w sprzeczności z porozumieniami z Mińska.
Wrześniowe porozumienie z Mińska, podpisane także przez przedstawicieli Federacji Rosyjskiej i dwóch samozwańczych republik, przewiduje wcześniejsze lokalne wybory w regionach Doniecka i Ługańska, zgodne z ukraińskim prawem. Tymczasem pod koniec września władze obu samozwańczych republik ogłosiły, że 2 listopada przeprowadzą swoje własne wybory. Równocześnie zapowiedziały, że w DRL i w ŁRL nie będzie wyborów do parlamentu Ukrainy, które odbyły się w minioną niedzielę, ani wyborów lokalnych zaplanowanych przez władze w Kijowie na 7 grudnia.
mm/PAP/Polskie Radio