Ponad 20 tys. Kurdów wyszło w sobotę na ulice Duesseldorfu, domagając się od rządu Niemiec wywarcia presji na Turcję w celu skłonienia jej do udzielenia pomocy ich ziomkom walczącym w Kobane z dżihadystami z Państwa Islamskiego.
Uczestnicy pochodu zmierzającego w kierunku lokalnego parlamentu w Duesseldorfie, stolicy kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia, nieśli transparenty z napisami "Wolność dla Kobane", "Powstrzymać masakrę" i "Dziś Kobane, a jutro...?".
Demonstranci domagają się otwarcia przez władze tureckie korytarza, którym mogliby przechodzić do Kobane i innych miejsc atakowanych przez islamistów kurdyjscy bojownicy oraz mogłaby być dostarczana broń i pomoc humanitarna. "Nie chcemu militarnej interwencji ze strony Turcji" - powiedziała agencji dpa rzeczniczka Centrum Kurdyjskiego Goekay Akbulut. Zarzuciła prezydentowi Turcji Recepowi Tayyipowi Erdoganowi chęć "unicestwienia Kurdów" do spółki z Państwem Islamskim.
Jak podkreślają niemieckie media, manifestacja przebiega na razie bez incydentów.
Na początku tygodnia podczas demonstracji Kurdów w Hamburgu i Celle doszło do zamieszek. Podczas starć z salafitami i Czeczenami ranne zostały wówczas 23 osoby. Aby rozdzielić walczących, policja musiała użyć armatek wodnych. Mniejsze grupki Kurdów w minionych dniach okupowały czasowo biura instytucji niemieckich i blokowały tory kolejowe oraz drogi.
Dżihadyści z Państwa Islamskiego próbowali w nocy z piątku na sobotę po raz kolejny wejść do centrum syryjskiego miasta Kobane (Ajn al-Arab) przy granicy z Turcją, ale kurdyjscy bojownicy odparli ich atak. Od początku ofensywy IS w pobliżu Kobane z miasta i okolic uciekło ok. 300 tys. osób. 200 tys. znalazło schronienie w sąsiedniej Turcji.
Według specjalnego wysłannika ONZ do Syrii Staffana de Mistury w mieście przebywa jeszcze ok. 700 cywilów, głównie są to osoby starsze. Ok. 10-13 tys. zebrało się przy granicy z Turcją. Jeśli miasto zostanie zajęte przez islamistów, najpewniej dojdzie tam do masakry - ostrzegł.