Moim zmartwieniem są młode pary, które nie biorą ślubu, żyją w wolnych związkach - mówi papież w wywiadzie dla „La Nación”.
– Rodzina jest tak cennym elementem społeczeństwa, tak ważnym dla Kościoła… Jest teraz silny nacisk na kwestię rozwiedzionych, wiem. Bez wątpienia podejmiemy ten wątek w czasie Synodu. Ale dla mnie jednym z najważniejszych problemów są nowe obyczaje, jakie panują wśród młodzieży. Młodzi nie biorą ślubu. To stało się częścią naszej kultury. Wolą żyć bez sakramentu. Co wobec tego powinien zrobić Kościół? Wykluczyć ich poza swoje mury? Albo raczej zbliżyć się, spróbować zrozumieć i znaleźć sposób, by zanieść im słowo Boga? Ja skłaniam się do tej drugiej postawy – powiedział papież Franciszek w rozmowie z Joaquínem Moralesem Solá dla argentyńskiego dziennika „La Nación”. Gazeta opublikowała wywiad z ojcem świętym w pierwszym dniu obrad III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów o rodzinie.
Jak komentują włoscy watykaniści, to zagadnienie umknęło z pola gorących debat ostatnich tygodni. Szerokie kręgi zatoczyła raczej kwestia udzielania Komunii rozwiedzionym i nierozerwalności związku małżeńskiego.
Vatican Insider, portal mediolańskiej „La Stampy”, przytacza dziś statystyki dotyczące małżeństwa. Przykładem jest diecezja mediolańska (ponoć wzorcowa). Na 1329 zawartych tam małżeństw, tylko co 3. para zdecydowała się na ślub kościelny. Jedna para na cztery rozstaje się (jeśli chodzi o mężczyzn, w wieku 37–40 lat; kobiety wnoszące o rozwód mają ok. 32 lat).
– I to jest jeden z ważnych problemów dla Synodu! Nie jest rozwiązaniem zwalanie wszystkiego na poczet trudnych czasów, rewolucji seksualnej czy zmiany tempa i trybu życia w ciągu ostatnich trzech dekad – komentuje Andrea Tornielli. – Trzeba raczej zadać sobie pytanie, co takiego się stało, że rodzina okazała się wobec tych czasów tak wątłą instytucją, czemu tak trudno dać świadectwo jej piękna?
Watykaniści podkreślają też, że nie jest prawdą, jakoby ojcowie synodalni mieli ostatecznie rozwiązać kwestię Komunii dla rozwiedzionych. Bardziej – co podkreśla Giacomo Galeazzi – pochylą się nad problemem, bo jest on wszechobecny, ale nie należy oczekiwać w tym względzie rewolucji.
Z kolei Tornielli dorzuca, że „sprowadzanie synodu o rodzinie do kwestii rozwiedzionych jest oznaką redukcyjnego stylu myślenia. Synod musi się zmierzyć z wieloma naprawdę poważnymi problemami”.
Faktycznie ostatnie tygodnie debat przykryły wiele ogromnych problemów, z jakimi będzie musiał zmierzyć się Synod. Wśród nich Vatican Insider wymienia np. problemy z wiernością i niestosowaniem naturalnych metod planowania poczęć na kontynencie afrykańskim (w Europie nauczanie Kościoła w tej kwestii jest lekceważone), zastępczych matek czy choćby wymuszonych małżeństw na Czarnym Lądzie oraz małżeństw dzieci z osobami starszymi. Tak jest przykładowo w Nigerii i Czadzie, gdzie 70 proc. kobiet wychodzi za mąż w wieku 15 lat za mężczyzn 60-letnich. Choć w Europie to problem mocno odległy, to – jak przypomina włoska gazeta – należy zwrócić uwagę, że ponad połowa, a dokładnie 106 na 200 ojców synodalnych pochodzi spoza kontynentu europejskiego. Przyjechali do Rzymu głównie z Azji, Ameryki Łacińskiej, Afryki. Będą więc podejmować także kwestię poligamii czy choćby dotyczący Malezji poważny problem odrzucania żon, które nie rodzą synów. – Byłoby raczej krótkowzroczne skupianie się jedynie na niektórych problemach dotyczących Europy – podkreśla Tornielli.
Nauczanie Kościoła w powyższych kwestiach wydaje się oczywiste, jednak biskupi z innych kontynentów muszą stawiać czoła takim właśnie problemom. Co może Kościół zrobić nowego w tych sytuacjach?
– I wreszcie – podsumowuje w swoim tekście Tornielli – wracając do Europy, nie zapominajmy, że obok rozwodów, spadku ślubów czy kwestii par homoseksualnych jest też inny, lekceważony problem, który dotyka niemal każdą rodzinę: czas pracy, który rozciąga się nawet na wieczory i niedziele. I oczywiście kwestia niskich zarobków i coraz słabszego wsparcia socjalnego dla rodzin.
– Jednym słowem – podsumowuje Tornielli – myślenie o Synodzie jako o polu walki między dwoma frakcjami, tą opowiadającą się za otwarciem sakramentów dla rozwiedzionych i przeciwną, jest grubą pomyłką, a wręcz redukcjonizmem.
Joanna Bątkiewicz-Brożek