Podczas gdy świat idzie do przodu, polscy przedsiębiorcy muszą po 50 lat przechowywać papierowe dokumenty dotyczące pracowników. Nie zanosi się na zmianę tego absurdu.
09.09.2014 11:09 GOSC.PL
Mamy XXI wiek. Komputer osobisty obecny jest już w większości polskich domów, małe dzieci potrafią obsługiwać elektroniczne gadżety. Informatyczna rewolucja nie dotarła jednak jeszcze do firm - i to z winy urzędów, które nakazują przedsiębiorcom przechowywać liczne dokumenty dotyczące pracowników w formie papierowej, niektóre nawet przez 50 lat. Jak podaje Ministerstwo Gospodarki, trzymanie ton papieru kosztuje polski biznes 130 mln złotych rocznie.
Wydawałoby się, że konieczność przeniesienia danych z papieru do komputerów jest tak oczywista, że należałoby się do tego zabrać jak najszybciej, i to od razu radykalnie. Tymczasem ministerstwa Gospodarki oraz Pracy i Polityki Społecznej dłubią od jakiegoś czasu przy elektronizacji dokumentacji pracowniczej i jedyne, do czego doszły, to zmniejszenie liczby rodzajów dokumentów, które należy przechowywać i skrócenie czasu, przez który teczki mają zalegać w archiwach. Dobre i to, niemniej to absurd, że o umieszczeniu ich na twardym dysku lub w "chmurze” nie ma ani słowa w propozycjach zmian, które ma omawiać rząd jeszcze w tym roku.
Pewien profesor krytykował swojego doktoranta za pisanie pracy na komputerze, zamiast, jak przystało, na maszynie. - Przyjdzie ta Twoja „małpa” i Ci wszystko zje. A papier, to papier - miał powiedzieć studentowi, który w dodatku korzystał przy pisaniu z internetu, choć przecież wystarczyłyby biblioteki. Oczywiście może zdarzyć się ogólnoświatowy blackout, w wyniku którego padną wszelkie urządzenia elektryczne i w ciągu mikrosekundy znikną rzekomo zapisane na amen pliki. Wydaje mi się jednak, że brak dostępu do świadectw pracy uzupełnionych o dane zapisane w ZUS-owskim formularzu RP-7 będzie wówczas naszym najmniejszym problemem.
Stefan Sękowski