Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
Oto ktoś zadziwia bystrością umysłu, potrafi słuchać, zadaje trafne, niebanalne pytania, jednym słowem – intrygujący rozmówca. Tyle że ów ktoś to chłopiec, który ma 12 lat, dyskusja zaś, której był aktywnym uczestnikiem, toczona jest przez ludzi dorosłych, wprawionych w sztuce formułowania argumentów nauczycieli. Wunderkind? Właśnie, jakim dzieckiem był Jezus? Jakiego chłopca widzieli w Nim nauczyciele jerozolimskiej świątyni? To dwa różne pytania. Był inteligentny, był równorzędnym partnerem w rozmowie, lecz przecież to chyba jednak głównie młody wiek sprawiał, że Jego dojrzały udział w dyspucie musiał zdumiewać. Ale przecież w dalszych latach „czynił postępy w mądrości”, nie był zatem wtedy, wśród nauczycieli, osobą ostatecznie uformowaną, miał się później rozwijać i rozwijał się. I jeszcze – Jego obecność w świątyni odebrana była jako akt nieposłuszeństwa. Ale później Jezus był Maryi i Józefowi „poddany”. Dziecko „poddane” – czyż to współcześnie nie brzmi jak herezja?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Łęcki