Rzeka uchodźców na razie do nas nie napływa, ale co, jeśli zacznie?
27.08.2014 09:00 GOSC.PL
Wojna w Syrii, konflikt izraelsko-palestyński, islamistyczna rewolta w Iraku… Te wszystkie konflikty zmuszają rzesze ludzi do opuszczenia swoich domów. I poszukiwania schronienia w innych miejscach na świecie – także w Europie. Niemcy mają coraz większe problemy z przyjmowaniem osób ubiegających się o azyl. W ośrodkach dla uchodźców dochodzi do konfliktów między muzułmanami a chrześcijanami, którzy uciekając przed prześladowaniami, natrafiają w potencjalnym miejscu schronienia na szykany w mikroskali. Zresztą dla nowych azylantów zwyczajnie zaczyna brakować miejsca – do tego stopnia, że miasto Duisburg postawiło na byłym boisku dwadzieścia pięć namiotów, w których zamieszkać może w przyszłości ok. 150 uciekinierów. Z kolei poseł chadecji do Bundestagu Martin Patzelt zaproponował, by Niemcy przyjmowali syryjskich uciekinierów pod swój dach. Dosłownie.
Problem ludzkiej rzeki napływającej z państw ogarniętych konfliktami na razie nas nie dotyczy. Rzeka uchodźców do nas nie napływa, ale może się to zmienić, gdy np. dojdzie do dalszej eskalacji konfliktu we wschodniej Ukrainie. Gdyby Rosja otwarcie zaatakowała naszego wschodniego sąsiada, przed naszą wschodnią granicą zaczęłyby ustawiać się kolejki osób uciekających przed rosyjskimi mordami, grabieżami i gwałtami. Zresztą już liczba Ukraińców ubiegających się o azyl w Polsce jest bodaj największa w historii (głównie uciekinierów ze wschodniej Ukrainy i uczestników protestów na kijowskim Majdanie, którzy obawiają się szykan w przypadku rosyjskiej okupacji ich ojczyzny). Jak ich wtedy przyjmiemy?
Czy pójdę za namową niemieckiego polityka? Przyjęcie pod swój dach syryjskiego muzułmanina, irackiego chrześcijanina czy Ukraińca może okazać się nie lada problemem. Z trzech pokoi zrobią się nagle dwa, a może nawet jeden, jeśli uchodźca przyjedzie z żoną i piątką dzieci. Zamiast kupić pół bochenka chleba dziennie, będę musiał kupić dwa. A co z gotowaniem? Nie chcę przecież zmuszać moich współlokatorów-muzułmanów do zmiany wiary, trzeba będzie albo gotować oddzielnie, albo z mięsa wybierać tylko drób (tudzież przerzucić się na wegetarianizm, by nie było kontrowersji). Zresztą tę kwestię może rozwiązać uszczuplenie portfela, to jeszcze nie największy problem. Gorsze od codziennych kolejek do łazienki mogą być jedynie zatory w drodze do toalety.
Może jednak w ramach solidarności wystarczy wstawić literę „nun” zamiast zdjęcia profilowego na Facebooku?
Stefan Sękowski