Rodzice: nie gińcie idiotyczną śmiercią. Dbajcie o bezpieczeństwo – jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla własnych dzieci.
12.08.2014 12:08 GOSC.PL
Jednym z wykwitów czarnego humoru są Nagrody Darwina, „przyznawane” osobom, które w wyjątkowo głupi sposób pozbawiły się życia nie pozostawiając potomstwa i dzięki temu „przyczyniły się do przetrwania naszego gatunku w długiej skali czasowej, eliminując swoje geny z puli genów ludzkości”. Nie ulega wątpliwości, że obciążenie granatem ręcznym zaimprowizowanej szczotki do kominów czy wypełnienie beczki metanolem i podpalenie lontu z nadzieją na szybką jazdę na tejże beczce to wyjątkowo głupie pomysły. Tego typu historie budzą moje zażenowanie, a nie śmiech, na pewno też nie śmieszą rodziców czy rodzeństwo "laureatów". Podobnie jak małe dzieci nie radują się na widok Taty i Mamy spadających w przepaść.
Kilka dni temu podczas wycieczki do Cabo da Roca, najdalej wysuniętym na zachód punkcie Europy kontynentalnej, dwoje Polaków spadło do Oceanu z 80-metrowego klifu. Nie zdarzyłoby się to, gdyby wcześniej nie przekroczyli barierki stojącej przed urwiskiem. Zrobili to prawdopodobnie po to, by podczas robienia zdjęcia znaleźć się jak najbliżej Atlantyku. No i znaleźli się – ich dwoje kilkuletnich dzieci z pewnością zapamięta widok ich śmierci do końca życia i żadnego zdjęcia "na pamiątkę" nie będą potrzebowały. Niemal identyczna sytuacja miała miejsce ledwie kilka dni później w Norwegii. 10 sierpnia dwoje Niemców z dwójką małych dzieci, ignorując znaki ostrzegawcze, podeszło do uskoku lodowca Nigardsbreen. Efekt wyprawy: na rodziców spadły ogromne bloki topniejącego lodu. Kilkuletni chłopcy bezradnie patrzyli, jak Mama i Tata giną zgniatani przez lodowe masy.
Gdy dowiaduję się o tego typu sytuacjach, przepełnia mnie wściekłość. Myślę wtedy o swoich dzieciach – nie chciałbym ich osierocić, a szczególnie na własne życzenie. Oczywiście, żeby uniknąć wszelkich wypadków, trzeba by w ogóle nie wychodzić z domu – jednak czym innym jest niezawiniona tragedia, a czym innym kuszenie losu, brawura i, nie bójmy się tego słowa, głupota. Żaden piękny widok nie jest wart zbyt dalekiego wychylania się za blanki wysokiej wieży, dla żadnej przygody nie ma sensu brać udział w burzowej wspinaczce łańcuchami po niemal pionowej skale. Tabliczki ostrzegawcze i barierki są stawiane po coś. Dlatego rodzice, dbajcie o swoje (i nie tylko swoje) bezpieczeństwo podczas wakacji. Jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla swoich dzieci.
Stefan Sękowski