Sankcje mogą dobić chwiejącego się kolosa. Ale dogorywające monstrum nie przestaje być groźne dla otoczenia. Przeciwnie – na pożegnanie może jeszcze nieźle narozrabiać.
30.07.2014 08:44 GOSC.PL
Sankcje, na które zdecydowała się Unia Europejska, nie będą obojętne dla stanu rosyjskiego państwa. Tak, jak nie będzie obojętny wyrok Trybunału Arbitrażowego w Hadze, nakazujący Rosji wypłatę ponad 50 mld dolarów odszkodowania akcjonariuszom Jukosu, przejętego metodami moskiewsko-gangsterskimi przez władze. Owszem, Rosja pieniędzy nie wypłaci, przynajmniej nie od razu i nie bezpośrednio (więcej o sprawie w numerze GN za tydzień), ale i sankcje unijne i wyrok są mocnym ciosem nie tylko w ambicje, ale i w realne możliwości działania putinowskich klakierów panujących na Kremlu.
Te ciosy nie byłyby jednak tak bolesne, gdyby nie już odczuwalny opłakany stan rosyjskiej gospodarki i całego państwa. Ten oczywisty fakt potwierdzają kolejni „uciekinierzy” z putinowskiego poletka. Niedawno w rosyjskich mediach „drugiego obiegu” furorę robiło oświadczenie szefa państwowego Naukowo-Badawczego Instytutu Statystki Rosji Wasilija Simczery. „Mam tego dosyć, nie będę więcej kłamał!”, napisał nowy kandydat do łagru, ujawniając, że kierowany przez niego instytut od lat fałszował oficjalne dane dotyczące stanu państwa. Za pomocą tej instytucji Kreml mógł zatajać przed Rosjanami, że ich państwo jest praktycznie pogorzeliskiem.
I tak okazuje się – według wyznań Simczery – że realna inflacja wynosi nawet 18 proc., a nie ok. 7 proc., jak podawano oficjalnie. Po drugie, twierdzi Simczera, różnica między dochodami 10 proc. najbogatszych i 10 proc. najbiedniejszych Rosjan nie jest 16-krotna, jak głoszą oficjalne statystyki, tylko… nawet 36-krotna! Takiego rozdźwięku nie ma nawet w krajach o znanych ogromnych kontrastach społecznych. A do wybuchu społecznego buntu wystarczy – według różnych socjologicznych analiz – już 10-krotna różnica.
Fałszowanie danych dotyczy również liczby alkoholików, narkomanów, osób bezdomnych, bezrobocia oraz liczby przestępstw, których może być aż o 20 mln więcej niż w oficjalnych statystykach! A różnice między najbogatszymi a najbiedniejszymi regionami nie są kilkunastokrotne, ale nawet 40-krotne. Podobne przekłamania dotyczą liczby przedsiębiorstw przynoszących straty – nie jest ich niespełna 10 proc, jak twierdzą władze i – dotąd – szef instytucji ds. statystki, ale aż prawie połowa z nich to deficytowe przedsięwzięcia.
Równie porażających danych jest o wiele więcej. Potwierdzają one jedno: Rosja, poprzez politykę kremlowskiej oligarchii, sama popełnia rozłożone w czasie samobójstwo. Sankcje krajów zachodnich mogą tę agonię przyspieszyć. Ale to wcale nie oznacza, że chwiejący się kolos nie ma siły, by jeszcze na odchodne zademonstrować swoje pazurki. Przeciwnie – dogorywające monstrum może okazać się tym bardziej groźne dla otoczenia. Co zresztą widać gołym okiem przynajmniej od kilku miesięcy.
Jacek Dziedzina