Wrak statku wycieczkowego Costa Concordia w niedzielę przed południem został doholowany do portu w Genui, gdzie zostanie zdemontowany. Statek, który uległ katastrofie w styczniu 2012 r., zakończył swój ostatni rejs, rozpoczęty w ubiegłą środę.
Wrak wycieczkowca, który jest dwa razy większy od Titanica, holowany był do Genui z prędkością 2,5 węzła od środowego ranka z miejsca katastrofy w pobliżu wyspy Giglio, w konwoju kilkunastu statków. Następnie z powodu silnego wiatru musiał zwolnić do prędkości 0,5 węzła.
Pierwsza w historii żeglugi operacja transportu gigantycznego wycieczkowca przebiegała bez większych problemów.
W trakcie rejsu na północ Włoch obowiązywały nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, między innymi zakaz zbliżania się do flotylli w promieniu trzech mil morskich. Zamknięto też przestrzeń powietrzną.
W dowództwie konwoju było 17 mężczyzn i jedna kobieta, Niemka. W międzynarodowej ekipie pod wodzą Nicka Sloane'a z RPA byli też specjaliści z Indii, Holandii, USA i Belgii. Czuwali oni nad przebiegiem transportu w nowocześnie wyposażonym centrum operacyjnym, zamontowanym na najwyższym pokładzie zniszczonego wycieczkowca.
W porcie w Genui wrak wycieczkowca zostanie zdemontowany. Operacja ta potrwa około 2 lat. Zapowiedziano, że przebiegać będzie ona pod hasłami: zdrowie, bezpieczeństwo, ekologia. Według przedstawionych planów na odpadki pójdzie 20 procent statku. Reszta zostanie odzyskana i poddana recyklingowi.
W katastrofie Costa Concordii 13 stycznia 2012 roku zginęły 32 osoby. Na pokładzie było ponad 4,2 tys. ludzi.