Sąd przyznał 25 tys. zł za odmowę leczenia nowotworu nerek. Zadośćuczynienie otrzyma rodzina pacjentki, bo ta wcześniej zmarła.
25 tys. zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami krakowski sąd przyznał w środę rodzinie chorej na raka kobiety, której NFZ odmówił leczenia. Kobieta zmarła w wieku 53 lat w roku 2011. Według sądu w tym przypadku doszło do nierównego traktowania pacjentów w dostępie do świadczeń medycznych.
Pod koniec 2009 r. Janina Orczyk przeszła operację wycięcia nerki i była leczona interferonem. Lek nie poskutkował, a choroba nasiliła się. Mimo tego pacjentka od stycznia do marca 2010 r. nie była leczona, ponieważ NFZ nie zgodził się na wprowadzenie kolejnego leku - sutentu. Przepisy zakazywały podania go pacjentom, którzy wcześniej byli leczeni interferonem.
W marcu 2010 ojciec pacjentki kupił opakowanie innego leku, który przyniósł znaczącą poprawę, ale Fundusz nie zgodził się na finansowanie dalszych dawek tego leku, o co dwukrotnie wnioskował szpital, argumentując, że nie ma on rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznych. Kurację jednak kontynuowano - dwa opakowania nexavaru przekazał szpital (dostał je od firmy farmaceutycznej), trzecie - lecznica zakupiła z własnych środków. Lekarstwo w ostatnim okresie nie skutkowało, więc w kolejnym, czwartym wniosku Centrum Onkologii wystąpiło o nowy specyfik - afinitor. Wniosek ten dotarł do NFZ w dwa dni po rozpoczęciu procesu i w tym samym dniu został pozytywnie rozpatrzony. Poprzednie wnioski - po miesięcznym terminie oczekiwania - NFZ załatwiał odmownie.
W 2010 r. Janina Orczyk pozwała Ministerstwo Zdrowia i NFZ. Domagała się 150 tys. zł odszkodowania: 50 tys. za rozstrój zdrowia spowodowany działaniem władzy publicznej, 50 tys. za krzywdę polegającą za naruszeniu praw pacjenta i 50 tys. zł za "naruszenie prawa do leczenia, poszanowania godności i równego traktowania".
Według sądu niewłaściwe było postępowanie NFZ, który aż przez trzy tygodnie rozpatrywał wniosek o chemioterapię niestandardową lekiem sutent. "Sprawy terapii niestandardowej winny być traktowane priorytetowo z uwagi na pacjentów chorych onkologicznych i wymagały załatwienia bez zbędnej zwłoki" - mówiła uzasadniając wyrok sędzia Izabella Dyka. Świadkowie nie potrafili w czasie procesu wyjaśnić, czemu w przypadku Janiny Orczyk rozpatrywanie wniosków o chemioterapię trwało aż tak długo.
Za nieprawidłowe sąd uznał, to, że NFZ nie wskazał dalszego kierunku leczenia chorej, która znalazła się w szczególnej sytuacji. W grudniu 2009 r. kobieta zakończyła terapię interferonem, a w połowie stycznia 2010 r. ruszył program leczenia raka nerki sutentem, ale wobec wejścia tego programu w życie pacjentka nie mogła być objęta chemioterapią niestandardową, ale też nie mogła skorzystać z sutentu, bo wcześniej przyjmowała interferon.
"Od 30 czerwca 2008 r. znana była opinia Agencji Oceny Technologii Medycznych o braku rekomendacji do wykorzystania nexavaru w leczeniu raka nerki, niemniej jednak od tego momentu wnioski o terapię niestandardową z zastosowaniem nexavaru nadal były wystawiane i akceptowane przez część oddziałów NFZ, co potwierdza zarzut pacjentki o nierównym dostępie do świadczeń medycznych finansowanych z środków publicznych" - mówiła sędzia Dyka.
Skarbowi Państwa i ministrowi zdrowia kobieta zarzucała w pozwie stosowanie błędnych regulacji - rozporządzeń dotyczących leczenia chorych dotkniętych rakiem nerki. Tę część powództwa sąd jednak oddalił uznając, że należałoby ustalić niezgodności tych rozporządzeń z konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi lub ustawą.
Córce zmarłej kobiety sąd przyznał 25 tys. zł zadośćuczynienia od małopolskiego oddziału NFZ za krzywdy, jakich doznała chora i naruszenie jej dóbr osobistych. Odsetki ustawowe od tej kwoty mają być naliczone od 15 czerwca 2010 r. do dnia zapłaty (na dziś odsetki te wyniosłyby ponad 13,2 tys. zł). Wyrok nie jest prawomocny. Radca prawny małopolskiego oddziału NFZ Janina Jarzębińska powiedziała dziennikarzom, że decyzja o ewentualnym złożeniu apelacji zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.
Reprezentująca córkę zmarłej kobiety radca prawny Karolina Kolary mówiła dziennikarzom, że jest zadowolona z uwzględnienia powództwa wobec NFZ, zaś kwota zadośćuczynienia nie ma aż takiego znaczenia. "Mniej zależało powódce na takiej czy innej kwocie zadośćuczynienia, bardziej na uwzględnieniu zasady odpowiedzialności, czyli na przyznaniu, że NFZ popełnił pewne błędy" - mówiła Kolary.
Jak dodała, najbardziej bulwersujące było różne traktowanie pacjentów w różnych oddziałach NFZ - co sąd zauważył w uzasadnieniu wyroku. "Osoba, która znajdowała się w śmiertelnym stadium choroby, musiała skupić się na sprawie administracyjnego załatwiania leczenia, co do zasadności medycznej którego nie było żadnych wątpliwości" - dodała Kolary. "Myślę, że przez wielu ludzi ta sprawa będzie uważana za precedensową, natomiast przypadek pani Janiny do pewnego stopnia był szczególny" - dodała pytana, czy wyrok może skutkować lawiną podobnych pozwów.
Jak powiedziała PAP Aleksandra Kwiecień z biura prasowego małopolskiego NFZ, obecnie nadal kryterium kwalifikacji do programu leczenia raka nerki z zastosowaniem sutentu, jest brak wcześniejszej terapii farmakologicznej. O możliwość leczenia Janiny Orczyk tym preparatem wnioskowało w ramach terapii niestandardowej Centrum Onkologii i otrzymało odpowiedź negatywną. "Ale w przypadku pacjentów z rakiem nerki, u których terapia z zastosowaniem interferonu alfa nie przyniosła rezultatów mogą być obecnie podawane inne preparaty niż sutent: nexavar, votrient lub inlyta, oczywiście jeśli chorzy spełniają szereg innych kryteriów wymaganych przy leczeniu tymi substancjami" - powiedziała Kwiecień.