Nie jesteśmy terminatorami

Po analizie raportu widać wyraźnie, że to nie prof. Chazan jest głównym "winowajcą", a raczej stał się "zwierzyną do odstrzału".

Jeżeli już mamy mówić o "winie" lekarza/szpitala, o tym kto złamał prawo, to "winowajców" jest trzech, a poza tym trudne w interpretacji przepisy.

Po analizie raportu widać wyraźnie, że to nie prof. Chazan jest głównym "winowajcą", a raczej stał się "zwierzyną do odstrzału". To, że skierował pacjentkę na szczegółowe badania do Instytutu Matki i Dziecka, było krokiem właściwym. Bowiem profesor miał u siebie w szpitalu pacjentkę, u której rozpoznano ciężkie upośledzenie płodu i jedyną propozycją, jaką jej złożono, była aborcja - po porodzie okazało się, że dziecko ma tylko wadę nadającą się do korekcji.

Tej ciąży NIKT nie chciał terminować.
- W IMiDz powiedziano wyraźnie: "nie jesteśmy terminatorami".
- Prof. Chazan kierował się klauzulą sumienia,
- Również dr Dębski odmówił wykonania "zabiegu". Podał argument, że jest już 5 dni po terminie, ale to wygląda na wykręt, bo dr Dębski wykonywał już terminacje bardziej zaawansowanych ciąż.

Czym się kierował dr Dębski mogę się tylko domyślać, widzę dwie opcje:

a) podobnie, jak lekarze z IMiD nie chciał się w tym babrać, bo tego typu aborcja wcale nie polegałaby na szybkim uśmierceniu dziecka. W jednym z wywiadów, dr Dębski mówi, że w Polsce nie stosuje się zabijania płodu zastrzykiem, poprzestaje się na wywołaniu wcześniejszego porodu. Najczęściej dziecko podczas porodu umiera, ale czasami zdarza się, że jednak przeżyje. Odkłada się je wtedy do "cieplarki" i czeka na jego zgon. Poza tym sztuczne poronienie może trwać kilka godzin, dobę, a nawet dwie. W omawianym przypadku główka dziecka już w 21 tyg. ciąży (wtedy dopiero zaczęto rozważać ewentualną aborcję) była znacznych rozmiarów, żeby dziecko można było wyjąć z matki bez cesarskiego cięcia, należało przeprowadzić wewnątrzmaciczne otwarcie główki. Procedura ta jest opisana w podręczniku pt. „Położnictwo praktyczne i operacje położnicze”, (zalecany przez krajowych konsultantów, jako obowiązkowy), służącym w przygotowaniu do lekarskiego egzaminu państwowego). Czytamy tam, m.in. jak wygląda terminacja płodu z wodogłowiem. Dokładne szczegóły "zabiegu" pominę, podam tylko ogólnie, że operacja polega na "zmniejszeniu wymiaru czaszki".

b) wykorzystał sytuację, aby utrącić rywala.

***
Jak pokazuje sporządzony dokument kontroli:

1. W Szpitalu św. Rodziny nie ma oddzielnej procedury związanej z uregulowaniami dotyczącymi przerywania ciąży zgodnie z art. 4a ust.1 z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W Szpitalu funkcjonuje jedynie Instrukcja I - 40 dotycząca postępowania w przypadku poronienia oraz obumarcia płodu po 22 tygodniu ciąży, oraz Procedura - Plan opieki nad pacjentką poddaną leczeniu operacyjnemu w Oddziale Klinicznym Ginekologii.

2. Pismo z prośbą o zakończenie ciąży pacjentka skierowała do prof. Chazana dn. 14 kwietnia br., a odpowiedź od profesora otrzymała 16 kwietnia - była to odmowa ze względu na konflikt sumienia.

3. Gdy w Szpitalu na Bielanach również odmówiono terminacji ciąży, dr Maciej Gawlak (lekarz prowadzący pacjentkę) zaproponował, że załatwi jej terminację ciąży za granicą, w którymś z krajów UE, ale ta odmówiła.

***
Poza tym - pacjentka została przyjęta na oddział w Szpitalu św. Rodziny, w 19 tyg. ciąży z rozpoznaniem "zagrożenie poronieniem", badania zrobione w 13 tyg. ciąży nie wykazały anomalii u płodu. Dopiero w 21 tyg. ciąży rozszerzone badanie USG wykazało: nieprawidłowy obraz czaszki pod postacią wodogłowia, nieprawidłowy zarys twarzy - prawdopodobny ubytek kostny w obrębie szczęki i nosa z przesunięciem nosa ku górze - obraz był bardzo trudny w interpretacji, z powodu złych warunków technicznych i pozycji płodu (dziecko zasłaniało twarz rączkami).

Dnia 28 marca pacjentkę przekazano do IMiDz, w celu pogłębienia diagnostyki i ewentualnego leczenia. W Instytucie wykonano kolejne badania: USG, ECHO serca płodu i rezonans magnetyczny, pobrano też krew na badanie kariotypu.
Dr Gawlak prosił tamtejszych lekarzy, aby rozważyli wykonanie aborcji w Instytucie. Odmówili mu jednak, tłumacząc się, że "nie są terminatorami". Pacjentka przebywała w Instytucie do dn. 2 kwietnia i decyzją tamtejszych lekarzy została odwieziona karetką z powrotem do Szpitala św. Rodziny.

Renata Manikowska

« 1 »