Zwykle w tym miejscu nie komentuję bieżących wydarzeń politycznych.
Tym razem odstąpię od tej reguły, bo sytuacja jest wyjątkowa. Ujawnione nagrania rozmów Marka Belki z ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem oraz Sławomira Nowaka z byłym wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem robią przygnębiające wrażenie. Wyłania się z nich obraz fatalnego stanu Polski i jeszcze gorszych rządów. Sam minister spraw wewnętrznych mówi, że „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”. Gdyby nawet pominąć treść rozmów, to nie do przyjęcia jest również wulgarny język używany przez panów polityków. I co z tego, że była to rozmowa prywatna. Pisząc te słowa, nie wiem, co zrobi premier Tusk. Jaką przyjmie postawę? Czy tylko zdymisjonuje jednego czy drugiego ministra, a sam będzie bronił swojej pozycji do upadłego? Wiem natomiast, że jeżeli skandaliczne nagrania nie doprowadzą do istotnych zmian, będzie to fatalna wiadomość dla Polski. A tak niestety może się stać. W ostatnich latach jakiekolwiek granice kompromitacji przestały obowiązywać. W Polsce bezkarnie można dopuścić się właściwie wszystkiego. Dobrym przykładem jest sprawa gen. Mariana Janickiego. Szef BOR-u po tym, gdy zginął prezydent RP, czyli pierwsza osoba, którą miał chronić, zamiast natychmiast podać się do dymisji, choćby z powodów czysto honorowych, został awansowany przez prezydenta Komorowskiego na stopień generała dywizji. Przecież to wydaje się nieprawdopodobne, a jednak się stało.
Obym się mylił. Może się wszakże okazać, że jedynym zdymisjonowanym człowiekiem w najbliższych dniach nie będzie żaden polityk, ale prof. Bogdan Chazan. Od tygodnia jego szpital jest kontrolowany przez wszystkie możliwe służby. Jak wiadomo, wybitny ginekolog miał się dopuścić poważnego zaniedbania. Nie wskazał lekarza, który byłby gotowy zabić nienarodzone dziecko. Postąpił tak ze względu na sprzeciw sumienia, ale też z czysto praktycznego powodu. Nie istnieje żaden oficjalny spis lekarzy czy szpitali, w którym wykonywana jest aborcja. Profesor musiałby więc dzwonić od lekarza do lekarza i pytać, kto wykona aborcję. Przypuszczam, że tego rodzaju imienny spis lekarzy czy też szpitali nigdy nie powstanie. Opór społeczny wobec aborcji jest już na tyle duży, że nikt nie będzie chciał się znaleźć na niechlubnej liście.
Warto też przypomnieć, że w przeszłości prof. Chazan został już raz zdymisjonowany na podstawie fałszywych zarzutów. Pretekstem do zwolnienia była informacja w „Gazecie Wyborczej”, która podała, że nie udzielił on zgody na aborcję matce dziecka z nieuleczalną wadą. W kilka dni po tej publikacji wymieniona w niej matka stwierdziła podczas konferencji prasowej, że nigdy nie domagała się od prof. Chazana aborcji. Wprost przeciwnie – prosiła lekarzy o ratowanie dziecka, ale w kilku szpitalach jej odmówiono i namawiano do aborcji. Pomoc okazał właśnie profesor (więcej na ss. 18–21).
Na koniec wskazanie na artykuł poświęcony figurze Chrystusa z Rio de Janeiro, tak często pokazywanej przy okazji brazylijskiego mundialu (ss. 42–45). Stoi zresztą niedaleko słynnego stadionu Maracanã. Ten najbardziej chyba wyrazisty symbol Brazylii przywodzi na myśl figurę Chrystusa z polskiego Świebodzina. Niezależnie od swojej religijności mieszkańcy Brazylii szczycą się swoją figurą. Może polskie elity nauczyłyby się czegoś od Brazylijczyków.
ks. Marek Gancarczyk