Rewolucja w internecie. To, co dotychczas było największym archiwum na świecie (niektórzy raczej mówili o największym śmietniku), musi się zreformować. Trybunał Unii Europejskiej wprowadził w życie prawo „do bycia zapomnianym”.
O co chodzi? Do dzisiaj ktokolwiek cokolwiek wrzucił w sieć internetową, pozostawało tam na zawsze. W internecie nic się nie gubiło. Przeciwnie, raczej pączkowało. Zarówno informacje pozytywne, godne powtarzania i archiwizowania, jak i te, które znalazły się w sieci nielegalnie czy były po prostu nieprawdziwe. Osoba pomówiona nie miała praktycznie żadnych szans na wymazanie informacji o sobie, nawet jeżeli wszystkie instancje sądowe przyznały jej rację. Jeżeli nieprawdziwą informację zamieścił portal X, nawet jeżeli nakazem sądu został zobowiązany do jej wykasowania, w zasadzie niewiele to pomagało. Informacja mogła być, i zapewne była, wielokrotnie skopiowana. Portal X ani nie musiał, ani nie miał technicznych możliwości, by wymazać ją z całego internetu. Miesiąc temu, dokładnie 13 maja, Trybunał Sprawiedliwości UE nałożył na firmę Google, właściciela największej wyszukiwarki internetowej, obowiązek usuwania z wyników wyszukiwania linków dotyczących informacji prywatnych, jeśli osoba, której one dotyczyły, tego zażąda.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek