Wojna w Doniecku trwa od dawna. Nie na ulicach, ale w głowach mieszkańców.
Na pozór jest spokój, chodzą patrole milicji, zdziwienie budzą jednak puste ulice i niewielki ruch w milionowym mieście. Miejscowi mówią, że nie pamiętają, kiedy można się było po Doniecku poruszać tak sprawnie, bez żadnych korków. Powraca uporczywa plotka, że wkrótce może zostać wprowadzony stan wojenny. Pełni obaw są zarówno zwolennicy jedności Ukrainy, jak i zwolennicy regionalnej samodzielności czy przyłączenia do Rosji. Wielu zadaje sobie pytanie, jak zachowa się wówczas sąsiad, którego znam od dawna, ale który ostatnio stał się jakby kimś innym. – Zachowują się jak zombi, działając w rytm kolejnych impulsów płynących z rosyjskiej telewizji – mówią jedni. – Przyłączą się do faszystów i będą pomagać okupacyjnej armii – przekonują drudzy. Miasto żyje więc duchowo w dwóch odrębnych światach, choć wspólne ma jeszcze sklepy, trolejbusy i ulice.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski