Byłem na filmie "Powstanie Warszawskie”. Pierwszy raz miałem tak ściśnięte gardło.
21.05.2014 16:39 GOSC.PL
Ludzie w kinie milczeli, nigdy wcześniej nie widziałem, żeby wszyscy czekali do końca napisów. Nie można było po prostu tak wstać i wyjść. Sam siedziałem i walczyłem ze sobą, żeby się nie rozpłakać jak małe dziecko.
Film można podzielić na dwie części, pierwsza to przygotowanie do walk, nadzieja, oczekiwanie, a druga - apokalipsa. Obie części mną wstrząsnęły.
Ta pierwsza głównie dlatego, że przeżywałem coś bardzo podobnego na Majdanie - wiadomo, skala była nieporównywalna - ale klimat, zachowanie ludzi, sposób organizowania się - ten sam. Budowanie barykad, szkolenie obrońców, śluby polowe, zbiorowe żywienie, modlitwy polowe, budowane naprędce kapliczki. Nawet społeczny podział ról był ten sam. W Warszawie dziewczyny szyły worki i sypały trotyl do granatów, na Majdanie cięły szmaty i wtykały do butelek z benzyną na koktajle Mołotowa. W Warszawie faceci reperowali broń, składali moździerze, karabiny, malowali hełmy. Na Majdanie kuli broń białą, gromadzili wiatrówki, starali się organizować karabiny i również malowali hełmy.
Drugą częścią filmu była apokalipsa, coś czego nie podejmę się opisywać - do niczego nie da się tego porównać. Wobec historii mamy obowiązek to zobaczyć.
Atmosfera, którą czułem na Majdanie, w połączeniu z filmem "Powstanie Warszawskie” sprawiły, że jak nigdy zrozumiałem - ja to wczoraj czułem! - jak ważna jest dokumentacja, korespondencja, dziennikarstwo wojenne. Jak ważni są dziennikarze w czasie konfliktów. To, że byli operatorzy ryzykujący życie, aby sfilmować Powstanie Warszawskie, w dzisiejszych czasach jest dużo ważniejsze niż sukces taktyczny całego batalionu. Dziś już nie ma śladów po kulach, we współczesnym społeczeństwie multimediów to praca dziennikarzy tworzy naszą tożsamość - po tylu latach nie pozwolili światu zapomnieć, czym było Powstanie Warszawskie. Co więcej, teraz dzięki pracy Komasy i jego zespołu dzieło korespondentów nabiera bardzo dużego wymiaru - popkulturowej bomby atomowej. Dwóch rzeczy jestem pewny. Już nie mam najmniejszych wątpliwości co do zasadności swoich zdjęć, kiedy musiałem odpowiadać na pytania, jak to jest fotografować śmierć, jak się z tym czuję. Niektórzy wytykali mi, że jestem hieną i że depczę czyjąś prywatność. Teraz jestem na 100 proc. pewny, że taka dokumentacja jest ważna. Jestem dumny, że fotografowałem na Majdanie i zawsze będę wdzięczny Korespondentom Powstania Warszawskiego.
Drugą rzeczą, której jestem pewny, to to, że każdy ma obowiązek zobaczyć ten film, a nasze państwo ma obowiązek zrobić wszystko, aby widziała go cała Europa.
Najważniejsze dla mnie słowa padły w tym filmie w dialogu między dwoma operatorami. Cytuję z pamięci:
- Karol, ja chce karabin, chce iść walczyć!
- Masz kamerę, to jest dużo potężniejsza broń, my tak walczymy.
Jakub Szymczuk