Rozmowa z nowym prymasem, tło zbliżającej się pielgrzymki papieża do Ziemi Świętej oraz rozmowa z Małgorzatą Terlikowską to niektóre teksty z kolejnego numeru "Gościa Niedzielnego". Będzie on dostępny w sprzedaży już od jutra.
Oto fragmenty niektórych artykułów:
Kościół nie będzie milczał [rozmowa Bogumiła Łozińskiego z abp. Wojciechem Polakiem]
Nowy prymas Polski mówi w wywiadzie:
- o nominacji: Decyzja ojca świętego była dla mnie niespodziewana. Nie myślałem, że moja praca w sekretariacie episkopatu zakończy się tak szybko, bo już po dwóch i pół roku.
- o roki prymasa: Dziś to tytuł bardziej honorowy, choć oczywiście prymas zasiada w Radzie Stałej, jako metropolita gnieźnieński czynnie uczestniczy w pracach episkopatu. Według mnie we współczesnej Polsce prymas powinien być głosem jednoczącym, scalającym Kościół w pracy duszpasterskiej, w jego obecności w świecie, i tak widzę swoją rolę.
- o priorytetach: Na ostatnim zebraniu plenarnym episkopatu podkreślaliśmy, że trzeba wychodzić z Ewangelią do wszystkich środowisk, na peryferia, o których mówi papież Franciszek, i według mnie to jest zasadnicze zadanie. W kontekście Światowych Dni Młodzieży, które odbędą się w 2016 r. w Krakowie, musimy skupić się na młodzieży. To jest wyzwanie dla naszej posługi duszpasterskiej, a jednocześnie szansa na otwarcie się na młodych, którzy przybędą do Polski z całego świata. Szczególnej uwagi wymaga rodzina, tym bardziej że jesteśmy w przededniu synodu poświęconego tej tematyce. Przygotowanie do sakramentu małżeństwa, opieka nad tymi, którzy żyją w rodzinie, troska o tych, którzy cierpią z powodu jej rozpadu – to są problemy, którymi powinni zająć się wszyscy biskupi.
- o metodach Kościoła: Samo głoszenie Ewangelii nie wystarczy, potrzebne jest świadectwo życia. Dla ludzi będących daleko od Kościoła, niewierzących, przykład życia prawego, uczciwego, pełnego dobra, które jest konsekwencją przyjęcia Ewangelii, na pewno ma olbrzymie znaczenie. Masowe duszpasterstwo musi być uzupełnione przez indywidualne. Ci, którzy zgubili drogę do Kościoła, raczej nie zareagują na ogólne wezwania. Trzeba dotrzeć do każdego z nich osobno. Dlatego nowa ewangelizacja nie jest tylko zadaniem duchownych – muszą się w nią włączyć także świeccy. Według mnie należy postępować jak św. Paweł, który najpierw głosił Ewangelię, a dopiero potem wprowadzał w życie sakramentalne. Nie na odwrót, bo wówczas sakramenty przyjmują ludzie, którzy nie znają ich znaczenia i nie będą nimi żyć.
Powrót do źródeł [Piotr Legutko o pielgrzymce papieża Franciszka do Ziemi Świętej i spotkaniu z Bartłomiejem I]
Papież Franciszek jeszcze nie opuścił Rzymu, a już komentatorzy zapowiedzieli, że czeka nas kolejny przełom w dialogu międzyreligijnym. – Myślałem, że żaden papież nie będzie potrafił pójść dalej w dialogu z judaizmem, niż zrobił to Jan Paweł II. Benedykt XVI pewne gesty swego poprzednika powtórzył, ale Franciszek robi kolejny krok, zapraszając do oficjalnego papieskiego orszaku podczas wizyty w Ziemi Świętej rabina, Abrahama Skórkę, co wcześniej nigdy nie miało miejsca. Bardzo wymowny jest też fragment adhortacji „Evangelii gaudium” poświęcony judaizmowi – mówi Janusz Poniewierski, publicysta, prezes Klubu Chrześcijan i Żydów „Przymierze”. W adhortacji padają znamienne słowa: „Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm”. (...)
Nie ma żadnej wątpliwości, że dwa Kościoły siostrzane, rzymskokatolicki i prawosławny, z każdym kolejnym dniem są coraz bliżej siebie. W 1964 roku patriarcha Atenagoras i papież Paweł VI objęli się w braterskim uścisku. Zaprosiłem papieża Franciszka do celebrowania 50. rocznicy tego wydarzenia przez wspólną wizytę w świętym mieście Jerozolimie. Będzie to nadzwyczajna i historyczna okazja do potwierdzenia naszego oddania postawie dialogu i naszej wierności przykazaniu Pana, aby jego uczniowie „byli jedno” – powiedział w specjalnym wywiadzie dla „Gościa” Bartłomiej I, który jako pierwszy w historii patriarcha Konstantynopola 19 marca 2013 r. uczestniczył w inauguracji pontyfikatu papieża Kościoła Zachodniego – Franciszka.
Jestem od poprawiania [rozmowa Agaty Puścikowskiej z Małgorzatą Terlikowską]
Agata Puścikowska: Chciałabym zapytać o Wasze piąte dziecko, Ulę...
Małgorzata Terlikowska: Chcesz zadać moje „ulubione” pytanie: „Czy była planowana?”.
Nie. Raczej czy była prztyczkiem zadanym w nos feministkom.
Nawiązujesz do wywiadu ze mną, który ukazał się ponad rok temu w „Wysokich Obcasach”? Rozpętała się po nim niezła burza. Nawet antropolog go komentował. No i oczywiście niezawodne feministki, które się nade mną użalały lub mną gorszyły…
Otóż to. Zarzekałaś się w nim, że kolejnego dziecka przez jakiś czas nie będzie. A Ula urodziła się niemal dokładnie dziewięć miesięcy potem.
Urodziła się i mogę zapewnić, że nie była ani „prztyczkiem w nos”, ani „wpadką”. Tytuł w „Wysokich Obcasach” nie był mój. Brzmiał: „Mąż chce, dzieci chcą, a ja nie”. Tymczasem zarówno mój mąż, jak i dzieci, ale również ja chcieliśmy powiększenia rodziny. Nosiłam to pragnienie w głębi serca i tęskniłam za niemowlęciem, za karmieniem. Byłam jednak po cesarskim cięciu, więc rozsądniej było trochę poczekać. Wiedziałam jednocześnie, że jestem coraz starsza, a co się z tym wiąże – wcale nie będzie mi łatwo zajść w kolejną ciążę. Zdecydowaliśmy się więc w końcu na „próby”, sądząc, że zajmą sporo czasu. (śmiech) „Próby” przy pierwszym i drugim dziecku zajęły nam przecież po pięć lat. Tymczasem dziecko piąte przyszło niemal od razu. I jest wspaniała Ula.
Mam nadzieję [Marcin Jakimowicz]
Uwielbienie na sektorze Żylety? Z Michaelem W. Smithem i nie mniej słynnym synem sławnego ojca? Czemu nie?
W dniach 14 i 15 czerwca Pepsi Arena eksploduje uwielbieniem oraz poruszającą dawką Dobrej Nowiny i absolutnie pierwszoligowej muzyki. Czy Festiwal Nadziei wybudzi z letargu stolicę podobnie jak w ubiegłym roku gigantyczne rekolekcje „Jezus na stadionie”? Muzyczny „spis lokatorów” festiwalu to absolutny dream team.
Intelektualista i Bernadeta [Mariusz Majewski]
Vittorio Messori przez 30 lat badał objawienia w Lourdes. Teraz zaczął opisywać ich kulisy. Ujawnia nieznane okoliczności i rozprawia się z zarzutami o mistyfikację. Odpowiada na pytanie, na czym polega duchowa potęga niepozornej nastolatki, której ukazywała się Matka Boża.
Messori przyznał, że sanktuarium i Bernadeta przewijały się w jego życiu tyle razy, że trudno nie dopatrywać się w tym znaku. Ten kontekst jego życiowej historii czyni opowieść jeszcze bardziej interesującą. Pokazuje też, do ilu źródeł miał dostęp i jaka jest wartość jego pracy. Po wywiadzie rzece przeprowadzonym z papieżem dostał propozycję od biskupa, w którego diecezji leży Lourdes, aby przeprowadził się w Pireneje i kierował pracami biura prasowego sanktuarium. Nie doszło to jednak do skutku z przyczyn niezależnych ani od dziennikarza, ani od hierarchy. Dla włoskiej telewizji RAI Tre przygotował scenariusz filmu o Bernadecie. Został też przyjacielem i współpracownikiem znanego teologa i historyka René Laurentina, który ma bardzo duże zasługi w ustalaniu i weryfikowaniu tego wszystkiego, co wiąże się z Lourdes. Obaj byli obecni w Watykanie, gdy otwierano archiwum byłego Świętego Oficjum. Obaj znaleźli tam pustą kopertę z opisem „Lourdes”.
jdud