Rozmowa z Pawłem Kowalem, kandydatem Polski Razem do Parlamentu Europejskiego.
Bogumił Łoziński: Jaki jest sens istnienia Parlamentu Europejskiego, skoro jego kompetencje są raczej niewielkie, np. nie ma inicjatywy ustawodawczej?
Paweł Kowal: Rola PE będzie wzrastała, ponieważ nie wykorzystał on wszystkich instrumentów, jakie daje mu traktat lizboński. Na przykład w kwestii budżetu stanowisko Parlamentu jest kluczowe, bo to on decyduje o jego przyjęciu bądź odrzuceniu. Ważną rolą PE jest również kształtowanie opinii, np. w kwestii polityki zewnętrznej. Dlatego nie jest obojętne, kto się tam znajdzie z Polski.
Te opinie są kształtowana także w kwestiach światopoglądowych i niestety większość przechodzi na pozycje wrogie chrześcijaństwu.
Wielu posłów w sprawach światopoglądowych zachowywało się w sposób hańbiący. Trochę lepiej wyglądał stosunek do praw chrześcijan na świecie, szczególnie w sytuacji prześladowań, choć nie zawsze udawało się wydusić z posłów to jedno zdanie, że nie chodzi o prześladowania w ogóle, tylko o prześladowania chrześcijan.
Unia zatraciła azymut etyczny?
Jak najbardziej. Zresztą pogubiła się nie tylko pod względem aksjologicznym. Sprawa Ukrainy pokazuje, że istnieje problem z praktycznym działaniem.
W jakim kierunku powinna pójść UE?
Unia ma instrumenty, ale ich nie wykorzystuje. Dlatego trzeba ją poruszyć i zmusić do działania. Przede wszystkim chodzi o to, aby wykorzystywała swoje kompetencje dotyczące np. wspólnego handlu, polityki celnej, handlowej czy energetycznej. To są płaszczyzny, na których dziś można realnie przeciwstawić się agresji Rosji.
Propozycja unii energetycznej premiera Tuska to dobry pomysł?
Jestem wobec niego bardzo krytyczny. To jest budowanie przed Polakami kolejnej iluzji, bo dziś taka unia nie jest możliwa. Zamiast więc snuć mrzonki na przyszłość, powinniśmy pilnować realizacji już istniejących rozwiązań: trzeciego pakietu energetycznego oraz traktatu o europejskiej wspólnocie energetycznej. Wszystko, o czym mówi premier Tusk, znajduje się już w tych dokumentach. Na przykład w preambule traktatu są sformułowania, które dotyczą budowania wspólnego rynku energetycznego, wspólnych zakupów energii itd. Należy podchodzić do problemu realistycznie i korzystać z tego, co już jest zapisane, a tworzenie jakiejś nowej unii energetycznej to wydawanie środków na dodatkową biurokrację.
Jak Pan ocenia politykę europejską obecnego rządu?
Rząd mówi dużo o Europie, ale jej nie rozumie. Platforma myśli, że zbuduje swoją pozycję w kraju na podkreślaniu, że w Unii jest wszystko super. A ludzie widzą, że nie jest. Rząd za mało dywersyfikuje politykę europejską. Stara zasada mówi, że trzeba zawierać koalicje doraźne do określonych celów, a nie wiązać się z jednym partnerem jak obecny rząd, który jest blisko z Niemcami.
W jaki sposób Polska mogłaby odgrywać większą rolę w Unii?
Pierwszym krokiem powinno być uzdrowienie polskiej polityki. Konieczne jest powstanie instytucji, które będą wymuszać współpracę między partiami w sprawach najważniejszych, czyli dla dobra wspólnego, i o tym właśnie mówił Jan Paweł II w polskim parlamencie. Nasze partie nie budują wspólnoty w najważniejszych kwestiach, tymczasem Niemcy są w stanie wypracować jedno stanowisko, a ponieważ my w ogóle jesteśmy od nich słabsi, tym bardziej przegrywamy konkurencję. Musimy też być silniejsi gospodarczo. Przede wszystkim trzeba zwiększyć konkurencyjność naszej gospodarki. Możemy mieć niższe podatki, mniej przepisów, a tymczasem w Polsce przepisy europejskie aplikuje się nadgorliwie. Na przykład jesteśmy jedynym krajem w Unii, w którym rolnicy nie mogą sprzedawać dżemu bez specjalnego zezwolenia, a takich przykładów jest wiele.
Polscy posłowie powinni być w tej samej frakcji w PE?
Polska Razem oraz PiS są już w jednej – Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Gdyby po wyborach wszystkie partie prawicowe znalazły się w jednej dużej frakcji, na pewno byłoby to korzystne dla realizacji naszych interesów. Problemem jest nadmierna koncentracja władzy w międzynarodówkach partyjnych, co powoduje, że czasami politycy ze względu na prywatne kariery bardziej oglądają się na opinię kolegów z danej frakcji niż na interes swojego kraju, bardziej zależy im na przypodobaniu się, aby potem załapać się na jakieś stanowisko.
Jak przeciwstawiać się liberalnym propozycjom światopoglądowym, które płyną z różnych instytucji unijnych?
Trzeba bardzo uważać, aby instytucje unijne samowolnie nie rozszerzały swoich kompetencji na obszary, w których nie mają prawa tego robić. Do takich należą kwestie światopoglądowe, o których decydują poszczególne państwa. Musimy tej zasady pilnować.
Bogumił Łoziński