Przy kanonizacji Jana Pawła II nie trzeba bać się patosu. Wielkie słowa są tu jak najbardziej właściwe.
Upłyną zapewne dziesięciolecia, a być może nawet wieki całe, zanim na świecie pojawi się rodak tego formatu co Karol Wojtyła. Msza kanonizacyjna w Niedzielę Bożego Miłosierdzia będzie dowodem na istnienie Boga oraz na to, co Bóg może zrobić z człowiekiem, który jest mu uległy. Nie wierzga przeciwko Bogu, ale pozwala się prowadzić. Jak wysoko Bóg może człowieka wynieść, jak dużo może przez niego zrobić... Nawet zmienić kierunek historii. George Weigel, bodaj najlepszy biograf Jana Pawła II, stawia polskiego papieża w gronie zaledwie kilku kluczowych postaci w dwutysiącletniej historii Kościoła. Obok takich gigantów jak święci Ambroży, Augustyn, Tomasz z Akwinu czy Ignacy Loyola. Jak założyciel jezuitów razem ze św. Karolem Boromeuszem stali na granicy między Kościołem średniowiecznym i Kościołem okresu kontrreformacji, tak Jan Paweł II jest łącznikiem między tym ostatnim a Kościołem nowej ewangelizacji (ss. 20–21). A więc Kościołem świadomym misyjnego zapału. Trudno znaleźć na mapie świata kraj, w którym papież z Polski nie głosiłby fundamentalnej prawdy o zmartwychwstałym Jezusie i miłosiernym Bogu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk