Ks. Józef Pieczka-Studziński. Spacerując po Nowym Jorku, można natknąć się na swojsko brzmiącą nazwę: „Father Studzinski Square”. To miejsce jest śladem mało znanej historii naszego rodaka spod Pszczyny.
Był rok 1987. Eugenia Pieczka ze Studzionki napisała list do polskiej parafii pw. św. Stanisława w Nowym Jorku. Poprosiła w nim o informacje na temat swojego wujka ks. Józefa Pieczki-Studzińskiego, który wyjechał do USA 75 lat wcześniej. Był proboszczem w tej polonijnej parafii, która znajduje się na Greenpoincie, czyli dzielnicy Brooklynu. Po Chicago to drugie największe skupisko Polaków w USA. – Nasza babcia była bratową ks. Józefa i miała listy, które on przysłał do rodziny – wspomina Eugenia. – Teściowie wieczorami często o nim rozmawiali – dodaje jej matka Helena Pieczka. Eugenia pamięta też swoją polonistkę ze szkoły, która była w Stanach i opowiadała, że widziała brooklyński skwer noszący imię księdza pochodzącego z niewielkiej Studzionki, leżącej między Pszczyną a Pawłowicami. To zmobilizowało Eugenię do wysłania listu. W odpowiedzi dostała 6 zdjęć skweru poświęconego pamięci wujka. Pod listem podpisał się ks. Pieczka, proboszcz polonijnej parafii, który zbiegiem okoliczności nosił to samo nazwisko i pochodził z sąsiednich Brzeźc. Dzięki korespondencji rodzina Pieczków stopniowo uzupełniała informacje o swoim krewniaku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Paweł Łazarski