Po wojnie na Dolny Śląsk zaczęli napływać przesiedleńcy ze wszystkich regionów Polski. Razem ze swoim dobytkiem przynosili na te ziemie tradycje rodzinnych stron, które opuścili nie zawsze dobrowolnie.
Przez następnych kilkadziesiąt lat obrzędowość świąt Bożego Narodzenia czy Wielkiej Nocy traciła na swej pierwotnej wyrazistości, dzieląc się sposobem świętowania z obyczajami przywiezionymi przez sąsiadów, znajomych, kolegów z pracy. Widać to dobrze na przykładzie zwierzęcej symboliki Wielkiej Nocy. – Charakterystyczny dla współczesnej kultury śląskiej zajączek przynoszący prezenty, a całkowicie nieznany po drugiej wojnie światowej np. Kresowiakom, już na dobre zadomowił się niemal w każdym dolnośląskim domu – zwraca uwagę kulturoznawczyni dr Monika Bisek-Grąz. – Tak samo bogate i różnorodne jest menu świąteczne: od charakterystycznej dla Kresowiaków smażeniny, czyli potrawy z boczku, szynki, kiełbasy i jajek, tradycyjnego żuru z białą kiełbasą, przez łemkowską kyselicę (żur kuchni łemkowskiej), pasztety, kaczki nadziewane, mazurki i wszelkiego rodzaju paschy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Roman Tomczak