Ewangelizacja poprzez muzykę. Te mniej lub bardziej przyziemne: „Kupić jeszcze trochę sprzętu”, „nagrać płytę z własnym materiałem”, „rozwijać swoje talenty” i to najważniejsze: „być zbawionym i pomóc dojść do zbawienia innym” – do realizacji tych marzeń konsekwentnie dąży Zespół Full of Grace.
Nie gramy koncertów na swoją chwałę. Każdy nasz koncert kierujemy ku Najwyższemu – Jezusowi Chrystusowi! Chodzi o to, że na koncertach nawet robiąc jakieś show, jakieś efekty, robimy to po to, aby przykuć uwagę ludzi, zaangażować ich i finalnie wprowadzić w uwielbienie, w modlitwę. Nie promujemy siebie, tylko Boga – przekonuje Marek Urbanowicz, lider zespołu Full of Grace. Służba dla Kościoła Full of Grace to zespół ewangelizacyjny. Istnieje już ponad siedem lat. Tworzą go ludzie z różnych zakątków Polski, m.in. Głogowa, Kostrzyna nad Odrą, Lubska, Międzyrzecza, Wrocławia, Zielonej Góry oraz Żagania. Przez cztery pierwsze lata duchową opiekę nad nim sprawował ks. Krzysztof Foryś, a liderem była absolwentka Akademii Muzycznej we Wrocławiu – Marta Stadnik. Obecnie opiekę duchową pełnią moderatorzy diakonii ewangelizacji, czyli ks. Przemysław Janicki oraz ks. Adrian Put, a liderem jest Marek Urbanowicz. Zespół wykonuje muzykę chrześcijańską, inspirując się takimi gatunkami muzycznymi jak pop, rock i gospel. – To nic innego jak realizacja słów sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, który mówił o potrzebie zespołów ewangelizacyjnych grających radosną muzykę uwielbieniową. Staramy się z nią dotrzeć do młodych i starszych, aby pokazać Boga pełnego radości i miłości do człowieka – wyjaśnia Marek Urbanowicz. Zespół muzykował w różnych częściach Polski, a nawet za granicą. Pracowity jest zawsze Wielki Post. Okazji do grania jest bardzo wiele. Zespół Full of Grace 30 marca zagrał na Diecezjalnej Pielgrzymce Maturzystów na Jasnej Górze, tydzień później pomagał w prowadzeniu rekolekcji dla jednej ze szczecińskich szkół, a w Niedzielę Palmową wystąpił na Diecezjalnym Dniu Młodych w Głogowie. W wigilię kanonizacji Jana Pawła II młodzi poprowadzą także czuwanie w parafii pw. Ducha Świętego w Zielonej Górze. Zespół to część diecezjalnej diakoni ewangelizacji Ruchu Światło–Życie i właśnie głoszenie Dobrej Nowiny to najważniejsze zadanie członków zespołu. Dlatego swoją posługę wykonują non profit. – Każdy otrzymany grosz idzie do wspólnego zespołowego „worka”. Członkowie nałożyli nawet na siebie dobrowolne składki. Całość zebranych pieniędzy przeznaczana jest na działalność zespołu, głównie na zakup sprzętu – tłumaczy ks. Przemek. – Nie gramy koncertów komercyjnych i staramy się nie mieć parcia na nagrywanie czy karierę. Postanowiliśmy posługiwać uwielbieniowo, modlitewnie i ewangelizacyjne. Po prostu staramy się realizować zadanie wynikające z naszej nazwy, czyli być pełnymi łaski i otwierać ludzi modlitwą oraz śpiewem na łaskę Ducha Świętego – dodaje. Trzeba powiedzieć sobie jasno: Full of Grace to nie tylko muzyka. Zespół ma bardzo konkretne zasady, a nawet statut. Niezwykle ważna jest tu formacja duchowa, bo żeby świadczyć o Bogu, trzeba spotkać Go najpierw osobiście. – Najważniejsza z nich to być w Ruchu Światło–Życie, minimum po I stopniu Oazy Nowego Życia – podkreśla ks. Przemysław Janicki. – Poza tym każdy członek zespołu jest zobowiązany do formacji stałej animatora ruchu, powinien uczestniczyć w oazach wakacyjnych, oazach modlitwy, a także żyć charyzmatem ruchu, czyli drogowskazami dojrzałości chrześcijańskiej. Każdy członek zespołu ma także obowiązek posiadania stałego spowiednika lub kierownika w miejscu zamieszkiwania, rozważać słowo Boże przez codzienny Namiot Spotkania, a także być we wspólnocie, w miejscu zamieszkania, najlepiej w ramach Ruchu Światło–Życie. Raz do roku zespół ma też swoje rekolekcje, a codziennie każdy omadla przypisaną sobie osobę z zespołu – dodaje. Pan Bóg działa Marek Urbanowicz jest z zawodu inżynierem konstruktorem, a z zamiłowania muzykiem. – Zespół pomógł mi przejść przez wiele ciężkich momentów w moim życiu – podkreśla Marek, który jest w nim od samego początku. Dobrze, że dzielenie się Bogiem z innymi nie jest proste, ale warto. – Oczywiście zawsze ktoś wyjdzie z koncertu i do tego trzeba się przyzwyczaić. Ale bardzo często słyszymy świadectwa innych ludzi po rekolekcjach, albo po koncertach, o tym jak komuś się nie chciało przyjść i jakimś cudem przyszedł, by potem odejść innym – mówi Marek. – Dla mnie osobiście mocnym doświadczeniem była ubiegłoroczna pielgrzymka maturzystów. W jej trakcie podzieliłem się spontanicznie świadectwem przeżycia śmierci mojego taty. Po prostu czułem, że powinienem tak zrobić. Po wszystkim podeszła do mnie dziewczyna, która powiedziała, że ona jest właśnie aktualnie w takiej sytuacji i po tym świadectwie widzi nadzieję. To mi pokazało jak Pan Bóg działa – dodaje. Cztery lata temu do zespołu dołączyła Sonia Radziej z Jaczowa, która obecnie studiuje etnologię i antropologię kulturową, a także pedagogikę z pracą socjalną we Wrocławiu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Król