Sprawni niepełnosprawni. Wiedzą, jak to jest chodzić, jeździć na rowerze, wspinać się na drzewa. Kiedy po wypadku dotarło do nich, że to już nigdy nie będzie możliwe, świat stanął na głowie. Dziś patrzą na niego z wysokości wózka i pomagają innym.
Ewa. Szczupła, uśmiechnięta, samodzielna,co bardzo ważne w jej przypadku. Kiedy 13 lat temu uległa wypadkowi samochodowemu, myślała, że samodzielna już nigdy nie będzie. Gdy w szpitalnej sali ktoś przyprowadził do jej łóżka wózek inwalidzki, odwróciła się do niego plecami. Myślała, że już całe życie tak przeleży. Ewa miała wtedy 19 lat. Właśnie skończyła liceum. Kiedy myślała, że wszystko się zaczyna, nagle wszystko się skończyło. – Nigdy nie mówię ludziom, do których idę, że wiem, co czują – podkreśla Ewa Michalak z Fundacji Aktywnej Rehabilitacji w Lublinie. – Kiedy mi ktoś tak mówił, gdy leżałam w szpitalu i docierało do mnie, że nigdy już nie będę chodzić, chciało mi się wrzeszczeć. Nikt, nawet osoba w podobnej sytuacji, nie wie, jak czuje się ten, kto właśnie na całe życie został posadzony na wózku inwalidzkim. To, co mogę zrobić, to powiedzieć, jak sama sobie poradziłam i co mogę robić, by zacząć życie od nowa – mówi. Jest jedną z osób, które fundacja wysyła na pierwszą linię frontu, gdy dostaje sygnał, że jest osoba, której cały świat runął w wyniku jakiegoś zdarzenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Gieroba