Takich relikwii żadna epoka przed naszą nie miała. I te relikwie są w każdym domu. Relikwie człowieka wielkiego wiarą. Relikwie trudne – nie można ich ucałować, trzeba nimi żyć.
Rok 1978, szary jesienny dzień. Przybiegł do mnie Józek. „Proszę księdza, Wojtyła został papieżem!” Chciałem go zbyć krótko, ale nie dał się. W dużej jadalni, gdzie co miesiąc gromadziło się kilkadziesiąt chłopaków i dziewczyn z regionu na oazy modlitwy, stało wielkie, lampowe radio. Włączyłem i szukam na falach krótkich – tylko one docierały do Polski z daleka. Trzeszczy, gwiżdże, tu znów zagłuszarka przeszkadza. Wszakże z tych różnych strzępów, w różnych językach wyławialiśmy jedno słowo, czasem bardzo dziwnie wypowiadane: Wojtyla, Wojtyua, Wojtyłła... Wiele się zrozumieć nie dało, ale ślad był wyraźny. „Wiesz, Józek, chyba masz rację”. A potem to nagrywałem na kasety różne wiadomości, relacje. To było niesamowite i piękne. Było co odtworzyć dzieciom i młodzieży na katechezie. Słuchali z uwagą.
Wreszcie przyszedł pamiętny czerwcowy dzień roku 1979. Papież w Polsce! Nie miałem telewizora, poszedłem oglądać do sąsiadów. Nagrywałem z przenośnego radyjka na magnetofon zwanym kasetowym... Kasety z nagraniami mam do dzisiaj. Także te przywożone z Rzymu – z audiencji, ze spotkań Jana Pawła z młodzieżą na oazach w Castel Gandolfo. To były dla nas relikwie kogoś bliskiego, ważnego, potrzebnego. Trzeba było upływu wielu lat, by profesjonalne nagrania dźwiękowe, później także filmowe mogły dotrzeć do każdego. W międzyczasie nawykliśmy do rejestrowania wszystkiego, na co mamy ochotę. Wystarczy zwyczajny telefon. A prosty aparat fotograficzny daje całkiem przyzwoite rezultaty także wideo. I dlatego wszystko spowszedniało. Zalew słów, obrazów, informacji, manipulacji, dezinformacji aż po granicę nieprawdy i otwarte kłamstwa. Kłamstwo jest zbrodnią. Ale nadmiar audiowizualnych treści powoduje otępienie, człowiek wyłącza (świadomie czy nie) wewnętrzny odbiór – widzi i słyszy tylko na poziomie zmysłów. Wyłącza się też jego pamięć.
A warto włączyć umysł i pamięć w niejednej sprawie. Przed nami kanonizacja Jana Pawła II. W wielu kościołach znalazły się materialne relikwie błogosławionego. Taka jest i niech pozostanie tradycja Kościoła. Ale trzeba sobie uświadomić, że relikwią ogromnej wagi i znaczenia są nagrania jego przemówień, kazań i audiencji. I tych z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych – gdy był pełen sił, werwy i dowcipu. I zawsze głębokiej, a radosnej wiary! I te z przełomu stuleci, gdy siły ciała słabły, ale duch wciąż był mocny wiarą. Cenię słowo pisane – piszę od kilku dziesięcioleci. Ale słowo mówione jest bogatsze. O ton głosu, o mimikę, o akcent zdaniowy i kontekstowy, o zawieszenie głosu i o pauzy, o wyraz twarzy i wiele innych, niedefiniowalnych czynników. To wszystko mamy – i na poziomie samego dźwięku, i na poziomie obrazu. Więcej – można te relikwie bez żadnych ograniczeń konwertować, pomnażać i utrwalać na nowych nośnikach. Można je odnaleźć w internecie, uruchamiając tablet w środku lasu nawet. Takich relikwii żadna epoka przed naszą nie miała. I te relikwie są w każdym domu. Relikwie człowieka wielkiego wiarą. Relikwie trudne – nie można ich ucałować, trzeba nimi żyć.
Ks. Tomasz Horak