Polska lewica jest głucha na lewe ucho. Za to niezwykle wrażliwa na interes sieci handlowych i wielkich korporacji.
21.03.2014 14:10 GOSC.PL
Mamy w Polsce dwie lewice. Dwa ugrupowania polityczne właśnie tak oficjalnie definiują swój ideowy profil. Żadne z nich nie popiera zakazu handlu w niedzielę. Jedno ma poważne wątpliwości, drugie jest zdecydowanie na „nie”. Podczas sejmowej debaty Janusz Palikot wprost stwierdził, że jest to krecia robota biskupów, a Anna Grodzka dodała, że pomysł, by niedzielę spędzać z rodziną jest „nacechowany ideologicznie”. SLD gra w tej sprawie subtelniej, troską o miejsca pracy. Mniej subtelnie warto przypomnieć, że w podobny sposób Leszek Miller i jego towarzysze 40 lat temu tłumaczyli, że Polska nie może być krajem wolnych sobót, bo jest dopiero na dorobku.
Warto te argumenty zapamiętać. Zbyt rzadko zadaje się dziś politykom pytanie, na czym ma niby polegać ich „lewicowość”. Gdzie się podziała wrażliwość społeczna, gdzie troska o godność pracy? Bardzo chętnie Miller i Palikot fotografują się z zachodnimi socjaldemokratami, ale jakoś niespecjalnie chcą iść w ich ślady, jeśli chodzi o wspieranie postulatów pracowniczych. Przecież to nie biskupi załatwili Niemcom i Francuzom wolne niedziele. I to nie Kościół podniósłby w tych krajach raban, gdyby ktoś ośmielił się podnieść rękę na – powiedzmy to głośno – elementarne prawo człowieka: do odpoczynku.
W debacie sejmowej padały liczby pokazujące jak bardzo jesteśmy zapracowanym narodem. Mniej mówiono o tym, jaką cenę płacą za to rodziny. Polska lewica jest w tych kwestiach głucha na lewe ucho. Za to niezwykle wrażliwa na interes sieci handlowych i wielkich korporacji. Taka nasza rodzima specyfika.
Najsilniejszą identyfikacją lewicowych formacji ma być dziś „Europa” (najlepiej z dodatkiem „plus”). Ale nie w kwestii praw socjalnych, raczej obyczajowych i kulturowych. Choć to ostatnie słowo jest mocno mylące. Bo na przykład słowa kultura i Palikot są bardzo od siebie odległe. Nie ma ugrupowania posługującego się bardziej prymitywnymi środkami wyrazu niż „Twój Ruch”. Co ma to wspólnego z Europą?
Dzisiejsza polska lewica (w obu odmianach) charakteryzuje się bardzo niskim mniemaniem o inteligencji Polaków. To zresztą znak czasu, że z Europą na ustach idą do wyborów ludzie o ograniczonych horyzontach, mierzący innych jeszcze niższą miarą. Ot, choćby taki cytat z lidera TR: „Czego ludzie nie wydadzą w supermarketach, to Kościół ma nadzieję, że dorzucą na tacę”. Nie powstydził by się tych słów aktywista ZMP, gdyby w jego czasach istniały supermarkety – rzecz jasna. Może to jest właściwy punkt odniesienia dla dzisiejszej lewicy?
Piotr Legutko