Dlaczego Putin napadł na Ukrainę?
Dlaczego spory kawał świata pchnął na krawędź bardzo poważnego konfliktu? Dlaczego naraża zwykłych ludzi na strach, cierpienie, a być może nawet śmierć? Takie pytania można ciągnąć bez końca. A odpowiedzi mogą być następujące: bo bez Ukrainy nie ma mowy o odbudowie rosyjskiego imperium; bo wypuszczając Ukrainę z rąk, straci w oczach sporej części swoich rodaków, którzy ciągle marzą o dawnej potędze; bo poszerzanie rosyjskiej strefy wpływów jest stałym motywem wpływającym na rosyjską politykę; bo jest odklejony od rzeczywistości. Każda z powyższych odpowiedzi jest jakoś prawdziwa. Specjaliści potrafią dołożyć do nich jeszcze wiele innych, równie uzasadnionych. Biorąc je wszystkie pod uwagę, nie można jednak zapomnieć o najgłębszej przyczynie rosyjskiej agresji. W najbardziej bodaj pozytywnym dokumencie Soboru Watykańskiego II, w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, znajduje się dosyć znamienna uwaga: „W ciągu (…) całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności, walka ta zaczęta ongiś u początku świata trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana. Wplątany w nią człowiek wciąż musi się trudzić, by trwać w dobrym, i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie”. Konflikt krymski jest kolejną odsłoną tej ciężkiej walki.
Ta walka toczy się zresztą na wielu innych polach. Kilka miesięcy temu z wielkim uznaniem pisałem o Kai Godek, która występując w Sejmie z wielką odwagą, niezwykle spokojnie i kompetentnie broniła życia dzieci nienarodzonych. Gdy przemawiała z sejmowej mównicy, wydawało się, że żadnego wrażenia nie robiły na niej niewybredne zaczepki niektórych posłów. Oglądając sejmowe wystąpienie Kai Godek, byłem przekonany, że nie pozostanie ono bez znaczenia dla ciężkiej walki o życie dzieci. Nie przypuszczałem jednak, że tak szybko na jej odwadze oparta zostanie odwaga innej kobiety. Położnej z rzeszowskiego szpitala Pro-Familia. Jak powiedziała „Gościowi”, jej wątpliwości, czy publicznie ujawnić prawdę o tym, co dzieje się w szpitalu, w którym pracuje, ustąpiły, gdy mąż pokazał jej sejmowe wystąpienie Kai Godek (ss. 18–21).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk